Copyrights @ Journal 2014 - Designed By Templateism - SEO Plugin by MyBloggerLab

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lifestyle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lifestyle. Pokaż wszystkie posty

Boję się wojny


Boję się wojny. 

Nie sądziłam, że kiedy doświadczę tego uczucia.



Jak to możlwe w XXI wieku, w centrum Unii Europejskiej boję się wojny o której wszyscy mówią, że nadchodzi.

Jestem matką dwóch synów, nie chcę by wzywano ich do obrony kraju, chcę by spokojnie studiowali, dojrzewali, realizowali swoje plany. Nic nie wiedzą o wojsku, byli by klasycznym mięsem armatnim, jak wielu młodych ludzi przed nimi. Usuwam tą myśl z głowy, jest zbyt straszna.
Część znajomych uważa, że to jakieś histerie, strach, który ma wielkie oczy. 

No cóż. 

W Europie mamy pokój dopiero od 70 lat, wcześniej wojny były rzeczywistością całych pokoleń ludzi. I nie tylko te koszmary XX wieku, o których opowiadali nam Dziadkowie, obie Wielkie Wojny, ale jak okiem sięgnąć, przez każde stulecie przetaczał się przez nasz świat front, ginęli ludzie, działa się Historia.

Za naszą wschodnią granicą grzmią działa i karabiny, normalność zotała zawieszona i zamieniona w koszmar dla zwykłych ludzi  i dla ludzi zamienionych w wojsko.

Liczymy na to, że nas to nie dotknie. Oby.

Ale co zrobisz jeśli dzisiejsze manewry Floty Północnej (38 tys. żołnierzy, 56 okrętów, w tym 15 podwodnych i 110 samolotów), Wojsk lądowych Zachodniego Okręgu Wojskowego na zachodniej granicy Rosji i przemieszczanie sę konwoju wojsk USA w operacji pod nazwą Dragoon Ride przez Europę zamieni się w coś innego niż ćwiczenia? Jeśli komuś puszczą nerwy. Jeśli w zaciszu gabinetów w których przepisuje się dzieje decyzja już zapadła?


Nie mam w domu zapasów niepsującej się żywności i wody, leków, nie jestem gotowa na zamknięcie systemu banowego, brak prądu czy ewakuację. 

Tylko czy powinnam być?

 Myślę o tym nocami gdy nie mogę zasnąć, wokoło mnie moje miasto mruczy uspokajająco nocnymi dzwiękami, codziennymi i kojącymi. Jak mogłoby się to zmienić?

Ale potem przypomnam sobie o innej Warszawie, tej ukrytej w gruzach pod naszymi nogami, zniszczonej we wściekłym ataku nienawiści człowieka, z którego się wcześniej u nas podśmiewano.


Czytałam wiele wspomnień kobiet, które przeżyły II Wojnę Światową.

Opisów cudownych, słonecznych wakacji sierpnia 1939 roku, gdy planowało się powrót dzieci do szkół, letników do domu i robiło konfitury i soki.

Potem przyszedł 1.09.1939 i wszystko się zmieniło.

Czy historia zaskoczy też nas? W pracy, przy biurku, po drodze po dziecko do szkoły, czekając na męża w domu?
Oby nie.

fot.twitter

Oskarowe sekrety. Oscars 2015

Kiedy szykuję się na tzw duże wyjście robię dłużej makijaż, staranniej układam włosy, uważniej dobieram ciuchy, generalnie w pocie czoła produkuję najlepszą możliwą wersję siebie.


Ale to doprawdy drobiazg w porównaniu do tego, przez co przechodzą Gwiazdy przygotowując się do oscarowej gali.




Na czerwonym dywanie pojawią się olśniewające kobiety i fantastyczni panowie, uśmiechnięci, swobodni, wystrojeni do niemożliwości. Perfekcyjni. Cały świat na chwilę skupi wzrok na nich.



Ciekawe jest to czego nie zobaczymy.




fot. Jillian-Dempsey maluje Jennifer Lawrence ( 2014) , która potem pięknie wywaliła się na schodach w zeszłym roku.




Tygodnie przygotowań, zabiegi wybielania już i tak białych zębów, zastrzyki witaminowe, laserowa depilacja, botox, zabiegi chirurgiczne, mordercze ćwiczenia, na koniec  3 dniowa dieta oczyszczająca (w tym roku modne są  soki) przed samymi Oscarami- to tylko drobiazgi.

Bardziej inwazyjne zabiegi po których skóra i ciało muszą dojść do siebie robione są odpowiednio wcześniej.

Zatrudnienie najwyższej klasy specjalistów: wizażysty, fryzjera, manicure i pedicure to koszty tysięcy dolarów.

Włosy to też niezła zabawa, takie drobiazgi jak koloryzacja, układanie fryzury to jeszcze nic, wielogodzinne przyszywanie doczepek z naturalnych włosów w wielu kolorach by były nie do odróżniena, peruki które działają jak minilifting unosząc skoronie i napinając czoło.

Dla fachowców to podwójna gratka, ci najlepsi nie tylko dbają o makijaż gwiazdy, ale mają też podpisane kontrakty z markami, których produkty ozdobią twarze sław,  a potem opowiadają o nich mediom, odtwarzają makijaże dla mas zapatrzonych w swoje ulubione gwiazdy i zgarniają duże pieniądze do 100 000 $.

Co do manicure. MANI CAM








Wiemy o nim wszystko od kiedy pojawiła się na czerwonym dywanie Mani Cam czyli specjalne pudełko wyłożone czerwonym materiałem zaopatrzone w kamerę, stworzone  by przyjrzeć się bliżej przepięknie zrobionym paznokciom aktorek. Ich palce wdzięcznie maszerują tym mini czerwonym dywanem. Każdy detal ich wyglądu jest wystawiony na pokaz.



A to wszystko to dopiero połowa drogi, do tego dochodzi jeszcze stylista, ciuchym biżuteria, torebka, buty, asystenci itd.

Podobno najlepsze jest to czego nie widać w relacjach z Oscarów, np to co się dzieje w damskiej toalecie,  kulisy za sceną i pooscarowe przyjęcia.

W zamian za całe to zamieszanie można dostać Oskara, spotkać WSZYSTKICH liczących się w branży ludzi, otrzeć się o tych najsławniejszych i dobrze się bawić. Jakby tego było mało otrzymują tzw Oscars Nominee Goode Bags  czyli Dary Losu w wersji de Lux o wartości 125 000 $.

na osłodę łez zabiorą do domu między innymi:









- 3 dniowy pobyt w wilii w Toskanii

-luksuswy przejazd pociągiem przez Canadian Rockies

- naturalna sól z Morza Śródziemniego o wartości 1500 $

- bon na 800 $ na słodcze

- pakiet Wellnes

- luksusowy wibrator

- bon na roczny na wynajem Audi A4

- spotkanie z Guru Olessia Kantor na ustalenie indywidualnego horoskopu

- luksusowe prezerwatywy za 56 $

- soniczna szczoteczka do zębów Pop dental

- dezodorant Dove

- złoty rower Moltone Cyclinc

- klapki Ibiza Soul 40 $




Sporo zabawy dostarcza nam Instagram, dając  wgląd na żywo w przedoscarowe szaleństwo


Konta na które warto zajrzeć przed i w trakcie Oscarów:



@instagranph- prowadzącu uroczystość Neil Patrick Harris




@elizabethstewart1


@ctilburymakeup


@rachel_goodwin

@reesewhiterspoon

@melaniemakeup

@mararoszak - włosy





Moje oscarowe przygotowania są skromne :


popcorn+ pidżama + krem na noc + kubek kawy + internet  ( chyba, że pójdę spać)




Trzymamy kciuki za naszych nominowanych:

film Ida jako najlepszy film nieanglojęzyczny,  i  krótkometrażowy film Joanna Anety Kopacz , Nasza klątwa Tomasza Śliwińskiego, za kostiumy do filmu Czarownica Anna Biedrzycka-Sheppard


 Oraz oczywiście za Benedica Cumberbatcha nominowanego za rolę w The Imitation game. Ciekawe jak chce narozrabiać w tym roku, w zeszłym sabotował zdjęcie U2:)






fot. instagram

Cholerne pieprzyki

Te cholerne pieprzyki.

Nienawidzę ich.

Gdyby można było się ich pozbyć przy pomocy jakiegoś nawet bolesnego zabiegu, zrobiłabym to natychmiast.

Ale nie, nie ma tak dobrze. Muszę mieć ich tyle na twarzy. I nie tylko na twarzy, ale i wszędzie, na całym ciele. Wstrętne, ciemne, w różnych rozmiarach, małe bomby zegarowe.

Bo przecież nie tylko szpecą, ale i są zagrożeniem dla życia i zdrowia. Mogą przekształcić się w czerniaka i wykończyć mnie zupełnie niespodziewanie, bo jak często oglądam sobie plecy, albo tył uda?

Jeden przemyślnie umiejscowiony, jak u Ciny Crawford lub Marylin Monroe. O, tak, wtedy to co innego. Seksowny pieprzyk we właściwym miejscu był godny pożądania w XVII wieku, damy przyklejały go sobie w strategicznych miejscach by przyciągał męską uwagę.



Ja wyglądam jakbym się w nich wytarzała.

Co to właściwie jest ta ciemna plamka, do której skłonność jest niestety dziedziczna ( ja mam po Mamie, a Młodszy po mnie)?

Pieprzyk to zmiana barwnikowa na skórze. Może być płaski, wypukły, ( najgorzej wygląda) mogą rosnąć z niego włoski ( niestety). Pieprzyki mogą zrobić z Ciebie Babę Jagę bez problemu, zwłaszcza taki na nosie.

Każdy z nich powinien być obserwowany i przynajmniej raz do roku pokazany dermatologowi.

Jeśli lekarz chirurg onkolog tak zdecyduje, to podejrzanego delikwenta szybko się usuwa. To prosty zabieg w znieczuleniu miejscowym.  Nic nie boli, zabieg trwa krótko, zostajemy z małym szwem i opatrunkiem. Po moich zostały małe blizny.

Ja mam wycięte 4 pieprzyki. Po usunięciu wraz z małym zapasem tzw marginesem, pieprzyk wędruje na badanie histopatologiczne by sprawdzić czy nie zdążył narozrabiać. Moje były na całe szczęście grzeczne.



Pamiętajcie, że trzeba się oglądać i chodzić do dermatologa na badanie dermatoskopem, czyli rodzajem lupki, która je powiększa by mieć pewność, że nic złego się ze znamieniem nie dzieje.

W Warszawie byłam na takim badaniu w szpitalu MSWiA w ramach NFZ. Można znaleźć informacje o gabinetach robiących taki przegląd w internecie. Marki kosmetyczne czasami organizują  akcje z darmowymi badaniami, warto je śledzić i skorzystać z wizyty u dermatologa.


Jeśli się ma ich tyle co ja, to oczywiście unika się słońca i używa kremów z filtrem. Nie tylko by skóra się nie starzała, ale by je chronić.

A teraz od strony urodowej.


Przykryć je makijażem jest trudno.

Ja do zdjęć używam ciężkiej szpachli czyli łączę kryjące korektory i mój najbardziej kryjący podkład Dermacol. Dasz radę je schować korektorami lub podkładami do charakteryzacji, ale na co dzień nie da się tak chodzić. Ustawiam mocne światło w twarz lub korzystam z filtrów instagramowych. Byle by je ukryć.

Moje mnie postarzają, szpecą i generalnie wkurzają, ale nic na to nie poradzę. Taka moja uroda i tyle, #takilife jednym słowem:)


Gdybym mogła zmienić w swojej twarzy jedno, to pozbyłabym się ich wszystkich. Nos, oczy, nawet drugą brodę zostawiam bez poprawek, ale te paskudy pogoniłabym bez namysłu.


Czego wy w sobie nie lubicie, ale nauczyliście się akceptować?


fot. Instagram i pieknoscdnia

Szafa grubaski

Moja szafa jest mała, ma tylko 35 cm szerokości. Zawstydzona chowa się w kącie przed dużymi szafami i ucieka z piskiem przed garderobami.

To moja wina, mam mało ciuchów, nie karmię jej dobrze, biduli.

Co z tym blogiem?

Wczoraj radosne podniecenie ogarnęło blogi kosmetyczne, bo pojawiło się tak lubiane i oczekiwane zestawienie blogów kosmetycznych zrobione przez Martę na jej blogu http://www.lusterko.net.

Oczywiście zajrzałam.

Zwykle Piękność dnia mieściło się gdzieś pośrodku Złotej 50-tki. Tym razem nie ma go wcale.

I teraz uwaga, to nie jest post o tym, że nie ma mnie w tym zestawieniu. 

Samo zestawienie jest świetne i ma obiektywne kryteria, wdg których ostatnio pojawia się tu, na blogu  zbyt mało nowych, kosmetycznych postów. I to jest OK. Tak właśnie jest.


A czemu o tym wspominam?






Bo ten brak mojego blogaska pośród tylu zacnych blogów kosmetycznych, pokazał mi wyraźnie, że mimo, że tęskno mi do takiej listy i chodziłam wczoraj z nosem na kwintę, to to co robię od pewnego czasu, układa się się tak jak sobie zaplanowałam, czyli:



-Nowości, porady, wywiady, recenzje, zestawienia i wszystkie około kosmetyczne teksty lądują tam gdzie powinny na 








i tam gdzie znajdziecie newsy kosmetyczne oparte tylko na materiałach prasowych, czyli na :







Tu na blogu zrobiło się luźniej, bardziej lifestylowo, bardziej osobiście. 

Tak naprawdę mogłabym zaczynać posty od :

Drogi Pamiętniku....


Jak widzicie z nowym rokiem zmienił się wygląd bloga ( jak wyszło?) ,  posty będą nadal szły w kierunku szerszych wpisów,  o życiu, dniu codziennym, bólu istnienia i co tylko dusza zapragnie :) chociaż kosmetycznie pewnie też tu będzie czasami.


Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza. I nadal będziecie mnie czytały. Oraz zaglądały na strony i kanał na youtube, albo Instagram.

Blog jest częścią osobistą www.pieknoscdnia.pl i tak teraz zostanie.
, ,

Berlin w jeden dzień. Wycieczka po Berlinie.

Czy da się  zobaczyć, poczuć miasto w jeden dzień?

Da się, tylko nogi wieczorem bardzo bolą:)

No i warto się dobrze przygotować.

Nach Berlin

Korzystając z tego, że byliśmy dość blisko, postanowiliśmy  odwiedzić stolicę naszych zachodnich sąsiadów. Na propozycję męża: może pojedziemy do Berlina od razu zapaliło mi się w głowie płomienistymi literami dwa słowa: zwiedzanie i zakupy. Obie czynności uwielbiam. Więc pojechaliśmy.

Wiedziałam, że czasu będzie mało, jeden dzień się nie rozciągnie, więc przygotowałam się sumiennie.

Spisałam na kartce punkty do zwiedzenia i przydatne informacje :


1. Brama Branderburgska

Brama jak brama, znany obrazek z wojennych filmów, mniejsza niż się zdaje. Tłumy turystów, po lewej stronie jest punkt informacji turystycznej, za 1 Euro można kupić broszurkę z opisem atrakcji Berlina i mapką komunikacji. Warto go mieć. Można też zakupić bilety do Muzeów i zarezerwować wejścia by nie stać w kolejce. Obok słynny, luksusowy Hotel Adlon ( zaczyna się o nim serial w tv)



2. Reichstag czyli ichni parlament jest rzut beretem od bramy na prawo. Taki sobie. Fenomenalne są nowe budynki parlamentu otoczone setkami rowerów, którymi porusza się tu bardzo dużo osób, uwaga bo jadą jak szaleni i dzwonią na pieszych dzwonkami.

3. Spacer ich reprezentacyjną ulicą (coś jak nasze Al. Ujazdowskie) Unter den Linden ( Pod Lipami) od Bramy Branderburgskiej w przeciwnym kierunku do kolumny zwycięstwa, idziemy w stronę Wyspy Muzeów.

Pięknie, na bogato, monumentalnie, z rozmachem. To moje wrażenia. Wszystko rozkopane, remonty ( prawie ja u nas w Warszawie). Ogromne sklepy z pamiątkami, knajpy i dużo ludzi. Gigantyczna i wystawna ambasada Rosji.

3. Wyspa Muzeów. 

Docieramy na nią specerkiem w kwadrans. Niesamowicie piękne, ogromne budynki pełne skarbów. Mieliśmy już bilety więc poszliśmy prosto do Muzemu Pergamońskiego ( Pergamonmuseum). Tam większość czasu spędziłam pod cudownie zrekonstruowaną bramą Ishtar z Babilonu wzniesioną za panowania Nabuchodonozora II, ozdobioną rozłoszczonymi smokami i wołami. Przemawia do wyobraźni oraz mówi dosłownie, bo nagrane przewodniki są też po polsku. W sklepiku z pamiątkami są śliczne szale w starożytne desenie i piękne repliki biżuterii z muzemu, ceny wysokie. Za ok 2 euro można kupić ołówki zdobione pismem klinowym, czyli coś dla fanek materiałów piśmienniczych, oraz wiele albumów , książek itp.



4. Katedra Berlińska ( Berliner Dom)

Strojna, ogromna, piękna i ciut przytałaczająca ewangelicka katedra na 1500 miejsc.



5. Alexanderplatz.

Spacerkiem od katedry, dużo ludzi, sklepów i przestrzeni, a nad nimi góruje słynna wieża telewizyjna Farnsehturm, którą widać prawie wszędzie w centrum, wschodni Berlin w pełnej krasie. Znajdziecie tam między innymi sklep Lash. Ale ja o nim zapomniałam w ferworze zwiedzania.




6. KaDeWE, Zoo, Kościół Pamięci Kaiser-Wilhelm-Gedächtniskirche czyli Berlin Zachodni.

KaDeWe to największy i najbardziej luksusowy dom handlowy w mieście, 8000 metrów towarów z wysokiej półki i delikatesy z możliwością komsumpcji frykasów typu szampan i foie gras na miejscu. Piętro z torebkami pachnie skórą jak cudowne perfumy. Na parterze butik Chanel w którym oglądałam torebkę z krokodyla, pokazywaną mi przez pełną uszanowania ( dla torebki, nie dla mnie) ekspedientkę w rękawiczkach, która dotykała jej jak najcenniejszego przedmiotu na świecie.



Kościół Pamięci robi niesamowite wrażenie, taka ruina aż rani serce.

Po za tym pełno sklepów a na przeciwko KaDeWe jest DM gdzie spędziłam  nieco czasu i kupiłam takie skarby:



7. Plac Poczdamski  ( Potsdamer Platz)

Dotarliśmy do niego metrem, można się tam zagubić bo aż 3 poziomy kolejki S-Bahn i metra U-Bahn. Było już ciemno, Sony Center było nieczynne, ale pyknęłam fotkę pod murem, kupiłam precla i słaniając się na nogach wsiadłam do kolejki, która zawiozła nas na parking P+R gdzie czekał samochód.



8. Jak poruszać się po Berlinie. Komunikacja.


Polecam zostawienie auta na takim darmowym parkingu P+R, na który łatwo trafiliśmy z autostrady A2  i obwodnicy Berlina tzw Berliner Ring, by nie bawić się w korki, zielone naklejki do strefy zielonej w centrum.
Komunikacja w Berlinie jest doskonała. Za ok 7 Euro na bilet całodzienny jeździ się wygodnie i szybko. Koniecznie skasujcie bilet na peronie i sprawdzajcie numer pociągu od frontu lokomotywy bo po bokach ich nie ma.

Autobus nr 100. Piętrowy, miejski autobus którego trasa prowadzi obok wszystkich najważniejszych punktów turystycznych Berlina, a wszystko to w cenie naszego całodziennego biletu. Specjalne turystyczne autobusy były po 10 Euro za osobę, nie warto w nie inwestować, polecam wam słynną miejską 100-tkę.


Warto kupić gdy jest się tam przynajmniej na weekend kartę Welcome Card (karty turystyczne ze zniżkami na różne atrakcje i rabatami w wybranych sklepach i restauracjach)
STREFY AB:
48 godzin - € 18,50
72 godziny - € 24,50
5 dni - € 34,00

lub CityTourCard
(karty turystyczne ze zniżkami na różne atrakcje)STREFY AB:
48 godzin - € 16,90
72 godziny - € 22,90
5 dni - € 29,90

( info o kartach ze świetnej strony http://berlin-vel.pl/)


Wrażenia z Berlina

Fajne miasto, duże bardzo. Ale brudne okropnie, wciąż myłam ręce moim żelem antybakteryjnym z B&BW, warto taki mieć przy sobie. Na trasie punktów turystcznych, które w pędzie oblecieliśmy jest niewiele zwykłch sklepów spożywczych, cieszyłam się, że mam ze sobą wodę i banana na wzomocnienie, gdy padłam, bo jeść postanowiliśmy już na sam koniec. Wszędzie pełno foodtracków, barów i restauracji, ale ceny raczej wysokie. Toalety płatne 1 Euro, wszędzie.

W zachodniej części miasta dużo żebraków, półprzytomnych narkomanów na ulicy. Generalnie atmosfera nieco w stylu lat 90-tych. Warszawa jest czystsza, nowocześniejsza, ale może tak tylko mi się zdaje, wiadomo każda pliszka swój ogonek chwali.


Jeszcze tam wrócę, ale się nie zakochałam w tym mieście. Tylko bogactwo muzeów i ich kolekcji przypadło mi tak naprawdę do serca. Na następny raz zostawiam sobie Muzeum Starożytności, Fotografi i Helmuta Newtona, a nawet Erotyczne:)


To tyle moich Berlińskich przygód, mam nadzieję, że mój mini przewodnik Berlin w jeden dzień wam się przyda:)
, , ,

Niedzielne gotowanie: Syrniczki- placuszki z twarogu.

Są takie wieczory, gdy za oknem już ciemno i zimno, weekend ma się ku końcowi, wszyscy są marudni i mają ochotę na Coś dobrego. 

Coś co ukoi serca i wypełni brzuszki smakowitym ciepłym i bezpiecznym uczuciem, że Mama  i Żona ( czyli ja) zatroszczyła się, ugłaskała i osłodziła życie czyli przygotowała coś pysznego:)


Tym czymś były ostatnio Syrniczki.

Pamiętam smak tych serowych placuszków z Rosji. Robię je gdy w lodówce, w kącie zostaje mi zapomniany i wzgardzony przez moich Facetów twaróg. W formie Syrniczków nabiera magicznych właściwości i znika błyskawicznie.




Przepis na Syrniczki

Składniki

500 gr twarogu tłustego,
2 jajka,
3 łyżki cukru (można dodać więcej lub mniej w zależności od upodobań),
esenja waniliowa lub cukier waniliowy
100 gr mąki pszennej 
mieszanka masła i oleju do smażenia lub masło klarowane,

Przygotowanie


Twaróg dokładnie rozdrabniam widelcem, dodaję do niego cukier, cukier waniliowy i jajka. Łączę składniki nadal tym samym widelcem. Dodaję spulchnioną/przesianą mąkę i mieszam. 
Rozgrzewam olej z masłem, dłońmi formułuje leppkie, gęste nadzienie w placuszki ( jak kotleciki mielone) . Następnie obtaczam je z 2 stron w mące na talerzyku i hop na patelnię. Smażę na złoto-brązowo.

Podaję gorące z konfiturami lub miodem.

A do nich zimne mleko lub gorącą herbatka.

Korzystam z przepisu z bloga http://przysamowarze.blogspot.com , ciut go modyfikując.


Więcej tu teraz przepisów i innych rzeczy, więc po kosmetyczne wpisy zapraszam was na www.pieknoscdnia.pl i po kosmetyczne newsy na www.beautynews.pl

Zaglądacie tam?

, ,

Poradniki o sztuce makijażu. Warto je czytać?

Lubię poradniki. Przed erą internetu, czasem blogów i filmików na youtube spędzałam długie minuty przed półkami w księgarni oferowującymi dobry rade na wszystkie życiowe problemy.

Obecnie z tego typu literatury mogą mnie skusić tylko książki z poradami kuchennymi, pięknie wydane i poradniki mistrzów makijażu. Lubię mieć je pod ręką, przeglądać i cieszyć się bliskim kontaktem ze słynnymi wizażystami.

Czemu warto mieć taki poradnik? Wiedza zebrana w jednym miejscu, podana czytelnie, zawsze pod ręką. Wyczerpujące opisywanie zagadnień i proste lekcje. Jak to podręcznik, warto mieć chociaż jeden:)

Oto zestaw z mojej półki:




Bobbi Brown Perfekcyjny makijaż.

Dwudziestopięcioletnie doświadczenie Bobbi Brown w świecie makijażu zawarte w jednej, podejmującej w kompleksowy sposób temat publikacji, w której Bobbi hojnie dzieli się swoją wiedzą. Ponad dwieście kolorowych zdjęć, instrukcje krok po kroku i dziesięciopunktowy przewodnik doskonałego makijażu.

Moja ulubiona . Bardzo praktyczna, czytelna, pięknie wydana. Od podstawowych wskazówek po sekrety dla  wizażystek, plus alfabetyczna lista słynnych twórców kosmetyków. Gdybym miała kupić tylko jedną książkę o makijażu  to byłaby to ta książka.


wyd. Galaktyka cena:64,99 zł


Anna Orłowska  Z miłości do makijażu.

Najsłynniejsza rodzima wizażystka, a prywatnie urocza i bezpośrednia kobieta stworzyła książkę raczej pełną inspiracji niż typowych porad, chociaż i one się znajdą. Szkoda, że nie miała tak dobrego wydawcy jak Bobbi Brown bo w kwestii graficznej mogłaby wiele zyskać. Rozsądne podejście do makijażu, praktyczny punkt widzenia pielęgnacji.

cena:150 zł do kupienia tu


Kevyn Aucoin Makijaż sztuka przemiany

Dzieli się swoimi sekretami, dotyczącymi technik wykonywania makijażu. Pokazuje również, jak wykorzystać tę wiedzę do kreowania różnych wizerunków. W książce znajdziesz metamorfozy gwiazd takich, jak Cher, Julia Roberts czy Tina Turner.

Lubię oglądać jego filmiki, bardzo praktyczne porady, co zabawne często pokazywane na jego własnej, czyli męskiej  twarzy. Książka wypełniona wiedzą. Dużo rysunkowych ilustracji, prostych i czytelnych, sporo porad i trików.

wyd. Galaktyka cena: 69,99 zł


Katarzyna Gajewska Makijaż z Katosu

Katosu znają wszyscy, lubiłam oglądać jej makijaże na jednym z portali, a jej kanał bije rekordy popularności. Jest perfekcyjna, kreatywna i ma wiele praktycznej wiedzy.

Książka jest kompendium wiedzy o makijażu od strony praktycznej, od tego jak zrobić kreskę po propozycje makijaży. Solidnie wydana, mogłaby mieć lepiej obrobione do druku zdjęcia, większe, czytelniejsze. Dobra dla początkujących.

wyd. Grupa Wydawnicza Foksal cena 44,90





Lubicie poradniki? Jakie polecacie?
, ,

Marka Kiehl's wreszcie w Polsce

Ostatnio na zakupach w Arkadii zauważyłam, że ma pojawić się w Polsce nowa marka. Marka, którą znam i lubię. I dzisiaj, w dniu otwarcia, weszłam do ich pierwszego sklepu w Warszawie. Kiehl's -witamy w stolicy:)



Kiehl's to kolejna marka wywodząca się z Apteki. Została założona w 1851 r w nowojorskiej dzielnicy Lower East Side.

Produkty reprezentują połączenie kosmetycznej, farmaceutycznej, zielarskiej i medycznej wiedzy i są na rynku od 160 lat. Przyznam, że to szmat czasu na zbieranie doświadczeń i doskonalenie formuł.

W Kiehl's mają produkty do każdej cery i na każdy problem. Pilnują składów. Ich opakowań nie da się pomylić z innymi, są bardzo charakterystyczne, mi się podoba ich lekko apteczny, lekarski styl. Kosmetyki sprzedają w dużych opakowaniach i w mniejszych, co jest fajne na podróż lub by tylko zapoznać się z produktem.


Ich sklep w CH Arkadia jest mały, ale ładnie urządzony, a wejścia do niego strzeże kościsty gość, uroczy kościotrup Mr. Bones w aptecznym kitelku:)



Karta klienta



Po wypełnieniu formularza dostałam zestaw próbek, jeśli chcecie dostać te idealnie dobrane do waszej cery, wystarczy wspólnie z konsultantką wypełnić ankietę, trwa to ok 40 minut. Niestety nie miałam tyle czasu, ale na pewno jeszcze to zrobię.

Zwrot kosmetyków



Uwaga, drżyjcie firmy kosmetyczne.

Nareszcie do Polski wkracza formuła satysfakcja lub zwrot pieniędzy ( ewentualnie wymiana na inny produkt) praktycznie z dowolnego powodu. To u nas ewenement, na świecie zaś to dobry i miły zwyczaj. Może teraz coś ruszy się i u nas za przykładem Kiehl's właśnie.

Co warto kupić w Kiehl's?

Oto ich bestsellery:


Krem pod oczy. Zawiera olejek z awokado

Pielęgnacyjny koncentrat na noc

Gęboko oczyszczający żel do mycia twarzy

Nagietkowy tonik do twarzy

Ja zakochałam się w zapachu Fig Leaf & Sage. Muszę go mieć:)

Za ich kosmetykami szaleją gwiazdy i celebrytki. Julian Moore lubi Imperial Body Balm, Uma Thurman Acai -Repairing Serum. Kupuje u nich Madonna, Gwyneth Paltrow, Brad Pitt, Cameron Diaz.

Zawsze miło mi powitać kolejną markę w Polsce. Dla mnie-kosmetykomaniaczki to kolejne pole do eksploracji a dla nas klientek wzrost konkurencyjności. Ponoć Korres  i kilka innych marek czujnie patrzy na nowego konkurenta:)

Które ich kosmetyki polecacie? Jakie macie doświadczenia z tą marką?
,

Co przeczytałam na wakacjach?

To zdjęcie książek, które przeczytałam na urlopie, zrobiłam jeszcze na wsi. I oto udało mi się reszcie o nich napisać. To pozycje lekkie, zajmujące, przy lekturze których spędziłam wiele szczęśliwych i spokojnych chwil.





Oczywiście gdy pakowaliśmy się na wyjazd mój Mąż patrząc znacząco na stos książek do zabrania, słusznie zauważył, że może pora bym kupiła sobie Kindla. I jeśli chodzi o transport jest w tym sporo racji. Jednak dla mnie nie ma nic milszego niż zapach nowej książki i jej ciężar w dłoni ( no może poza otwieraniem nowego kosmetyku:)

Jak zwykle na wakacjach czytałam książki lekkie i zajmujące, poważniejszej treści jest tylko biografia jednej z moich ulubionych pisarek Jane Austen.

Jane Austen i jej racjonalne romanse. Anna Przedpełska- Trzeciakowska





I od niej zaczniemy. Przeczytałam o tej pozycji w Twoim stylu i wiedziałam, że muszą ją mieć. Smaku dodaje jej to, że autorką jest tłumaczka dział Austen, nasza rodaczka, Anna Przedpełska- Trzeciakowska, która tak zgrabnie przełożyła Sense and Sensibility na Rozważną i Romantyczną.

To co wiemy o Jane Austen pochodzi z jej korespondencji i ludzi z jej otoczenia. Jak to się stało, że córka pastora w czasach gdy jedynym zadaniem i ambicją kobiety było wyjść za mąż napisała 7 powieści, w tym Sense and Sensibility w wieku zaledwie 19 lat?  Nie trudno w to uwierzyć gdy poznamy ją bliżej.  To ona stworzyła Pana Darcy'ego i my w tyle lat później możemy jej podziękować za tą inspirację dla idealnego mężczyzny. Dla mnie jej książki zawsze będą cudowną lekturą, a jej osoba zagadką i inspiracją.

wyd. wab cena 39,99


Pod drzewem magnolii. Frances Mayes 



Kolejna wspaniała autorka, której najnowszą książkę Pod drzewem magnolii przeczytałam z przyjemnością to Frances Mayes ( znana z Pod słońcem Toskanii).
To jej kolejna autobiograficzna powieść ,w której odsłania rodzinne sekrety, bolesne sprawy z dzieciństwa i młodości. Snuje słodko-gorzkie opowieści o skomplikowanej rodzinie. Ale mimo swoich niedoskonałości i żalu jej dzieciństwo przepełnione żarem słońca Georgii, jest też obrazem miłości Córki do Matki i kształtowania się wrażliwości i marzeń przyszłej pisarki. Bardzo klimatyczna, szczera i wzruszająca książka.

wyd. Prószyński Media



Alex Grecian Scotland Yard


Jako miłośniczka Sherlocka nie pogardzę dobrym kryminałem, zwłaszcza takim, którego akcja dzieje się w czasach wiktoriańskich. Straszna zbrodnia, barwni bohaterowie, ulice Londynu na które niedawno jeszcze padał cień Kuby Rozpruwacza. Wszystko zaczna się od mrożącego krew w żyłach znaleziska, a jak się kończy zobaczycie same. Styl pisania Alexa Greciana nieco przypomina mi mojego ulubionego Kinga. Jest precyzyjny, nie szafuje litrami krwi by było strasznie, a jednak natychmiast wciąga czytelnika w wir swojej kryminalnej zagadki.

Wyd. Albatros cena:35 zł


Jo Nesbo Syn


W zeszłym roku na urlopie przeczytałam całą serię o śledczym z Oslo Harrym Hole i bardzo ją wam polecam, nie sposób się od tych książek oderwać. Najnowsza powieść Syn nie należy do cyklu i bałam się, że bez ulubionego bohatera mnie rozczaruje. Ale nic takiego się nie stało, powieść jest dobra. Klimat, prowadzenie wątku, przewrotność zagadki i bardzo ludzcy bohaterowie zapewnia ciekawą lekturę. Główny bohater nie jest pokazany w kolorach czarnym i białym, a to dość zaskakujące w zwykłych kryminałach. Podobała mi się ta historia.

Wyd. Dolnośląskie cena:ok 34 zł

Lisa See Miłość Peoni



Jedna z moich ulubionych pisarek Lisa See tym razem wprowadziła mnie w tajniki i klimat tradycyjnych, chińskich dzieł. A ten wyjątkowy utwór, który na równi z młodą dziewczyną Peonią jest bohaterem tej książki sprawiał, że dziewczęta chorowały i umierały  z miłości. Tajemniczy świat kobiet żyjących w zamknięciu i oddzielonych w swoim małym, rządzonym twardymi regułami środowisku przeraża i zachwyca jednocześnie. Miłość, strata, a nawet duchy i krępowane stopy, to elementy tej powieści. Świat, którego dawno już nie ma, czaruje i straszy z kart tej nietypowej historii.

wyd. Świat książki

John Grisham Ułaskawienie



To raczej męski autor, ale ta książka rozgrywająca się pośród uliczek włoskich miast jest nieco inna. Kryminał z nutką powieści podróżniczej, sympatycznie napisany, różni się od innych książek mistrza thrillerów pochyleniem się nad Italią i jej urokami. To historia waszyngtońskiego prawnika, Joela Backmana, który po głośnym procesie trafił do więzienia za rzekomą zdradę stanu, a nagle uzyskuje wolność. Czy jest ona prawdziwa, jak zaczyna się życie od zera, gdy niebezpieczeństwo wisi mu nad głową. Przeczytałam, ale bardziej niż wątek kryminalny podobał mi się opis Włoch i  ich uroków.

wyd. Albatros


Libra Bray Wróżbiarze



Bez magii i tajemnych mocy nie ma zabawy. Dreszczyk horroru plus lata dwudzieste w Nowym Yorku skusiły mnie na tyle, by sięgnąć po książkę z tak nieciekawą okładką. I nie żałowałam. Czytadło, które dobrze się czyta, bawi i straszy, a nawet ciut wzrusza, bo bez wątku romantycznego się nie obeszło. Jest też i diabelska moc i magiczna książka oraz przystojni panowie. Dla wielbicielek gatunku w sam raz. Naprawdę wciąga i straszy.

Wyd. Mag cena ok 36 zł




, , ,

Co zrobić na obiad? Zupa krem z groszku

Nie ma to jak zupa gdy robi się chłodno i głodno. To jedna z moich ulubionych zup, chociaż przyznaję,że generalnie za zupami nie przepadam, lubię tylko kilka i je zwykle gotuję , ale mój Mąż mógłby się zupami żywić codziennie i smakują mu wszystkie z pomidorową i krupnikiem na czele.

Zupa krem z groszku smakuje o dziwo wszystkim domownikom. Podaję ją z grzankami z tego pieczywa, które akurat zdąży już podeschnąć, co by się nie zmarnowało.




fot:  zupa przed zmiksowaniem



Składniki na spory gar dla 4 głodnych osób:

2 paczki mrożonego groszku
1 paczka krojonej mrożonej włoszczyzny ( można dać świeżą, ale tak jest szybciej:)
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
2 obrane i pokrojone ziemniaki
przyprawy do smaku: oregano, tymianek, mięta, sól, pieprz
1/2 opakowania mascarpone lub ricotty
oliwa

Na patelni podsmażyć cebulkę, pod koniec smażenia dodać starty/wyciśnięty czosnek i zioła. Smażyć aż czosnek się delikatnie zazłoci ( uwaga nie spalić)

Gotową cebulkę z czosnkiem i ziołami przełożyć do garnka na zupę.

Na patelni podsmażyć włoszczyznę i na koniec groszek. Przełożyć do garnka na zupę. Dodać pokrojony ziemniaczek i zalać wodą ( tyle ile chcemy mieć zupy, ale nie za dużo bo będzie za rzadka)

Gotować aż ziemniaczki i groszek będą miękkie. Doprawić solą, pieprzem. Troszkę przestudzić i zmiksować na gęsty krem. Dodać mascarpone lub ricottę i dobrze rozmieszać.

Podawać z grzankami lub bez jak kto lubi.


Przepis bez mięsa, ale można zamiast wodą zalać warzywa rosołkiem.

Smacznego:)
, ,

Wywiad z MAC Senior Makeup Artist Carolina Pettersson. Nowe kolekcje, nowe produkty.

Kiedy przeglądałam najnowszy trend book z makijażami i nadchodzącymi kolekcjami MAC, poza miłym dreszczykiem oczekiwania na nowe kosmetyki i podziwianiem inspirujących looków z pokazów mody, układałam listę pytań do kobiety, która wie wszystko o tych kosmetykach .


Carolina Pettersson MAC Senior Makeup Artist pochodzi z Danii, a w co trudno uwierzyć, do 18 roku życia się praktycznie nie malowała, trenowała pływanie, a jedyna pomadka jaką miała była czerwona. Nadal wierzy w zdrowy tryb życia, biega regularnie co drugi dzień. To ona zna wszystkie nowości, używa ich na backstagach pokazów mody i wie wszystko o makijażach MAC.



Carolina Pettersson -CP
Piękność dnia -Pd

Spotkałyśmy się we flagowym salonie MAC w warszawskiej Galerii Mokotów. Carolina jest piękną kobietą w moim wieku, o długich, blond włosach i z prawie nie umalowaną twarzą. Potem okazało się, że to efekt doskonale wykonanego makijażu w tylu no-makeup, minimalistycznego i świeżego.

Pd: Zapoznałam się z waszym trendbookiem i mimo, że to piękne kolekcje, nie widzę tu nic nowatorskiego, no może po za niesamowicie kolorową kolekcją z tego indyjskiego  makijażu. Makeup no-makeup, powrót makijażu grunge, rock, metaliczne i ziemiste kolory, to wszystko już znamy.

CP: ( śmieje się) To prawda, mamy tu wiele powrotów do looków tak lubianych przez kobiety, a przez to ponadczasowych. Jednak nasze nowe, nowatorskie formuły kosmetyków nadają im inny charakter.

Pd: Spójrzmy na tą kolekcję ( obie pochylamy się nad książką) beże, zimne odcienie, ja nie wyglądam dobrze w takich kolorach.

CP: To nowe neutralne barwy, idealne na dzień dla każdej karnacji, jeśli jednak nie czujemy się w nich dobrze, nie decydujmy się na total look, wybierzmy jakiś jego element , zobacz, te róże w kremie są doskonałe, można nałożyć je też na oko, cienie również są bardzo piękne. Modelki z pokazu na którym ich używałam zakochały się w tym kolorze.


Pd: A jak na codzień nosić tak intensywne kolory jak z tej kolekcji Heirloom?

CP: Można je potraktować jak biżuterię, wybrać jeden element i dodać go do swojego zwykłego makijażu by podkręcić look.

Pd: Co nas czeka poza nowymi makijażami?

CP: Będziemy wprowadzać nowe produkty. Nowy korektor MAC Matchmaster Concealer , do wszechstronnego zastosowania o średnim kryciu jest czymś o co nasi klienci od dawna nas prosili. W salonach znajdzie się we wrześniu. Pojawi się też wiele lakierów do paznokci, chociaż nie jesteśmy z nimi szczególnie kojarzeni, ale to będą przepiękne kolory. Planujemy  też wiele lakierów nawierzchniowych dających specjalne efekty na paznokciu.

Pd: A co proponujesz do ust?

CP: Szminki, w październiku będzie dużo pomadek w kolekcji The Matte Lip, nawet więcej niż do tej pory, usta matowe, intensywne kolory, kolor wina, ale też neutralne odcienie i brązy, które powracają na jesień.

Pd: Bazą udanego makijażu jest idealna cera, sama tak mówisz, co MAC planuje od tej strony?

CP: Pojawi się nowy puder, mineralny Studio Sculpt Powder. Niezwykle delikatny, drobno zmielony, taki ciut wilgotny w dotyku, pięknie wygładza cerę, jest niewidoczny na twarzy. Do niego będzie dostępny specjalny, nowy pędzel o 2 stronach dających dwa różne stopnie krycia, różny efekt na twarzy.

Pd: Wasze najbardziej spektakularna nowość to?

CP: Zdecydowanie nowy eyeliner, to będzie flamaster do kresek i to aż w 16 kolorach. Zakochasz się w nim, ale trzeba na niego jeszcze poczekać do końca roku.

Pd: Która z tych  nadchodzących kolekcji podoba ci się najbardziej?

CP: Moja ulubiona to ta stworzona we współpracy z aktorką Brooke Shields. To naprawdę duża kolekcja i podoba mi się to, że jej twarzą jest piękna, dojrzała kobieta, taka jak my ( śmieje się).

Pd: To fantastyczne, że doceniacie dojrzałe piękno. Czy Brooke uczestniczyła czynnie w procesie powstawania tej kolekcji?

CP: Tak, jej ulubiony kolor to pomarańczowy, więc pojawił się na opakowaniach. Gdy wybierała kolory do tej kolekcji, powiedziała, że ma dwie strony, jedną spokojną, neutralną gdy wybiera delikatne kolory i jedną przebojową, bardziej glamour gdy stawia na mocniejszy efekt i kolekcja to oddaje.

Pd: kiedy ta kolekcja sie pojawi u nas?

CP:  W październiku, będzie dostępna online i w naszych salonach w Warszawie w Złotych Tarasach i Galerii Mokotów.

CP: Czy chcesz zobaczyć naszą Świąteczną kolekcję?

Pd: Oczywiście, co planujecie specjanego na Gwiazdkę 2014?

CP: Jak widzisz jest tu dużo zestawów, fantastyczne palety, o bardzo dobrze dobranych kolorach, piękne pędzelki i niesamowite opakowania, sporo na nich brokatu. Bogata kolekcja, wszystko w duchu świąt, ale nowoczesne i eleganckie. Do salonów powinna trafić w listopadzie.

Pd: Zapowiada się ciekawy sezon, ale mam też kilka pytań do Ciebie związanych z Twoją pracą jako Makeup Artist. Jaka jest twoja ulubiona makijażowa sztuczka?


CP: Mam bzika na tle idealnych rzęs. Nie cierpię gdy wyglądają sztucznie i niedbale, gdy są posklejane. Więc pokazuję klientkom taki sposób: podkręcam rzęsy zalotką, nakładam primer MAC pod tusz, potem aplikuję ten tusz ( pokazuje mi go)  by dodać objętości MAC  IN Extreme Dimention, a potem drugi,  MAC Extended Play Lash by je wyczesać. Wtedy są intensywnie podkreślone, ale wyglądają elegancko i perfekcyjnie.

Pd: Co uważasz za najważniejsze w robieniu makijażu?

CP: Zadbana cera jest ważna, kosmetyki do pielęgnacji twarzy to ważna część przygotowania się do zrobienia makijażu. Gładka i nawilżona cera wygląda dobrze pomalowana podkładem, a on lepiej się na niej aplikuje.

Pd: Najgorszy błąd jaki kobiety zwykle popełniają w swoim makijażu to:

CP: Kobiety mają zwykle problem z podkładem, doborem jego koloru i rodzaju i zdecydowanie przesadzają z jego ilością na twarzy, co tylko podkreśla to co chcemy schować i dodaje niepotrzebnie lat.

Pd: Twoje ulubione kosmetyki MAC to?

CP:Trudne pytanie, ale jeśli muszę wybrać to tusz MAC Extended Play Lash, nasz bronzer mineralny  i żel do brwi.



Pd: Mac słynie ze swoich pędzli. Podaj trzy, które warto kupić na początek zestawu?

CP: Trudno mi wybrać tylko trzy, ale jak już muszę to nr 187 do twarzy, nr 224 do cieni i korektora, to wszechstronny pędzel i bardzo przydatny  do oczu  nr 219.



Porozmawiałyśmy potem o tym o czym mogą rozmawiać dwie kobiety, o dzieciach, modzie, pracy i zakupach. Na koniec naszego spotkania zapytałam Caroline czy zna polskie kosmetyki i poleciłam jej kilka  naszych kosmetyków do pielęgnacji, jak prawdziwa kobieta zajmująca się do tego kosmetykami zawodowo, była bardzo zainteresowana ich zakupem, mam nadzieję, że będzie z nich zadowolona.


Była bardzo miła, bezpośrednia i posiada ogromną wiedzę o tych wszystkich produktach. Uściskała mnie na koniec naszej rozmowy. Mam nadzieję, że spotkamy się znowu.

I nie mogę się już doczekać tych wszystkich nowości, oczywiście:)













,

Do you like you?

Po obejrzeniu tego video natychmiast chciałam z wami o nim porozmawiać.


Do you like you?

Put your make-up on
Get your nails done
Curl your hair
Run the extra mile
Keep it slim so they like you, do they like you?

Get your sexy on
Don't be shy, girl
Take it off
This is what you want, to belong, so they like you
Do you like you?

You don't have to try so hard
You don't have to, give it all away
You just have to get up, get up, get up, get up
You don't have to change a single thing....








piosenka Try Colbie Caillat

Kochaj siebie taką jaka jesteś, jesteś piękna w każdym rozmiarze, różnorodność jest cudowna, polub swoje zmarszczki, starzejesz się pięknie i naturalnie itp, myśle, że dobrze wiecie o czym mówię. Wiele kampanii, akcji, artykułów zdobionych zdjęciami bez retuszu.


Po drugiej stronie są sztuczne  do bólu okładki magazynów, gdzie z trudem można rozpoznać twarz gwiazdy, wyszczuplane przez grafików, młodziutkie wiotkie jak trzcina modelki, by były jeszcze szczuplejsze, wygładzone zmarszczki. 

Wymazywane wszelkie oznaki normalnej struktury skóry tak, że w reklamach kosmetyków staje się gładką, nienaturalną powierzchnią do aplikowania makijażu lub kremu. Rzęsy do nieba doklejone, wydłużone sztucznie, reklamują tusze do rzęs. Wszystko jest na niby, wszystko jest doprowadzone do perfekcji.

A pomiędzy tymi ścierającymi się frontami  jestem ja i ty.


Mamy zmarszczki, pory, łuszczy nam się nos, włosy bez dopinek, figury takie i owakie, tu ciut za dużo tu za mało, biusty normalne, nieodporne na ciążenie ziemskie, cellulit i tysiące pozostałych oznak bycia kobietą, a nie lalką. Czas każdą z nas dopadnie. Czy będziemy nad tym płakać?


Czy się maluję? Oczywiście , kocham to. Kolorami zakłamuję rzeczywistość.  Moje zdjęcia na instagramie podkręcam filtrami, ustawiam twarz w jak najlepszym świetle, zasłaniam włosami, robię wiele ujęć, aż to jedno uznam za godne pokazania. Zwariowałam?


Jestem pomiędzy. Staram się lubić siebie, a jednocześnie poprawiać to co mogę, w granicach zdrowego rozsądku. Jestem próżna, przyznaję.

Kiedyś zrobię botoks, może poprawię więdnące usta, farbuję włosy. Wszystko jest dla ludzi, wybiorę to co chcę by czuć się dobrze w swojej skórze. 

A może nic nie zrobię i jak moja Mama, która przestała się farbować  i wygląda przepięknie w swojej srebrzystej, krótkiej fryzurce, pokocham siwe włosy?


Myślę, że wystarczy nie dać się ponieść fali, popaść w przesadę, trzymać się kurczowo kanonu piękna, młodości, przeszłości. 

Przecież i tak najpiękniejszą ozdobą twarzy jest szczery, szczęśliwy uśmiech.

Do you like you?




,

Youtube? Kogo oglądasz, kogo polecasz?

Kochane , od kilku dni nie ma posta, ale nie mam głowy do pisania. Zaliczyliśmy 20-tą rocznicę ślubu, Młody skręcił kolano w górach, upały mnie dobijają, nie mam siły na pisanie,  więc popiszecie wy:)


Chcę wrócić do kręcenia filmików, oglądam ich teraz sporo. Oto mój kanał, nie śmiać mi się tu, bo początki są trudne:)



I  tak się zastanawiam



Jakie kanały znacie, lubicie i polecacie?  Podpowiecie?

A ulubiony rodzaj filmiku to?


Zostawcie odpowiedzi w komantarzach, a za wasz trud w podziękowaniu, mam dla 3 z was kosmetyk niespodziankę:)

czekam na odpowiedzi do końca tygodnia:)





, , , , ,

Moja Warszawa cz1

Mieszkam w Warszawie dłużej niż gdziekolwiek indziej, więcej niż połowę życia. 


Przyznaję, że nie jestem fanką stolicy. Przeszkadza mi brud, hałas, brak sensownych rozwiązań infrastruktury i architektoniczny chaos. 

Ale są miejsca, które lubię. 

Trakt królewski, przy którym spędziłam licealne i studenckie lata, urokliwe zakątki starego Żoliborza, Las Bielański, brzeg Wisły, ukryte podwórka z kapliczkami, kawiarnie i ulubione sklepy, Łazienki Królewskie i parki.

Agata z bloga Agata ma nosa pisała kiedyś o swoich ulubionych miejscach w Warszawie, podobał mi się ten post, chętnie przeczytam takich więcej, lubię zaglądać w miejsca polecane, sprawdzone. Postanowiłam podzielić się moimi.



Jednym z miejsc gdzie zaglądam regularnie jest fryzjer Milek Design, jeśli czytacie tego bloga to wiecie, że tam właśnie farbowałam włosy po raz pierwszy i zawsze wracam po więcej, uwielbiam moje światełka na włosach i to jak Kasia Milek strzyże mnie na stojąco niczym żywopłot:)



A propos Milków, otworzyli niedawno salon manicure Piękne paznokcie, więc wybieram się do nich na manicure. 



Ten jest na pl. Dąbrowskiego 7  przy ich drugim salonie, więc za jednym zamachem można zrobić sobie fryzurę i paznokcie. Kusi mnie relaks w tych fotelach i zrobienie sobie u nich  pedicure.






Pracują na OPI, salon ma typowy dla nich, retro wystrój, wysmakowany i przyjazny. Relaks gwarantowany.



Gdy pisałam o bolączkach bycia kobietą size plus, wspomniałam, że po ciuchy w moim niemałym rozmiarze zaglądam chętnie do Marks&Spencer, zwłaszcza, że mają ubrania dobrej jakości i solidne wyprzedaże ( właśnie trwają). 

W swoim flagowym sklepie w Domach Centrum przy Marszałkowskiej, w dziale z delikatesami, gdzie tak cudownie pachnie ciatkami, otworzyli niedawno kawiarnię M&S Coffee To Go.







Ostatnio zagoniła mnie tam nagła ulewa. Schowałyśmy się z Przyjaciółką w sklepie, obejrzałyśmy ciuchy, a że wciąż lało poszłyśmy na kawę. Usiadłyśmy przy blacie, popijałyśmy kawę i pogryzałyśmy ciastka. Nie ma tam zbyt wiele miejsca, ale Kawa na wynos jest smaczna ( ja lubię cappuccino)  i w spoko cenie. Wiem, że te kawiarniane punkty mają pojawić się też w innych ich sklepach.





Mam zamiar pokazać wam kolejne miejsca, które lubię odwiedzać i chętnie poczytam o waszych. 

Co wy na to?