Copyrights @ Journal 2014 - Designed By Templateism - SEO Plugin by MyBloggerLab

,

Wyniki konkursu Mary Kay. Jak dbacie o cerę?

Share
Dziękuję wszystkim za udział w konkursie Mary Kay. Szczpteczki są naprawdę fajne, a te trzy dziewczyny sprawdzą je na własnej skórze:)





Gratuluję i o adresy proszę:




Dominika Zakrzewska

Jak dbam o cerę na co dzień?
Moja cera jest dość problematyczna gdyż od 13 roku życia zmagam się z trądzikiem (12 lat) niestety problem ten jest dość uporczywy i jeśli uda mi się na jakiś okres go zażegnać on po jakimś czasie wraca z powrotem. Próbowałam już chyba wszystkiego... niestety z mizernym skutkiem... Od pewnego czasu jednak jestem wierna mydłu siarkowemu, który doskonale oczyszcza moją skórę- używam go codziennie zarówno rano jak i wieczorem. Po porannym umyciu twarzy stawiam na siarkowy krem z tej samej serii- jest on świetną bazą pod makijaż, gdyż matuje skórę, od jakiegoś czasu nie używam zapychaczy w postaci fluidów, chce żeby moja skóra oddychała na spokojnie ;) robię jedynie makijaż oczu oraz maluję usta- to całkowicie wystarcza:) Ok. 3 razy w tygodniu robię maseczki z miodu- dość niedawno dowiedziałam się o jego cudownych właściwościach- naprawdę pomaga!!! :) Zawsze chciałam wypróbować szczotkę do twarzy ponieważ słyszałam o niej same pozytywne komentarze, a teraz przydałaby mi się ona najbardziej, gdyż... za 3 miesiące biorę ślub! Wiadomo, że każda kobieta w tym dniu chce wyglądać jak najlepiej, niestety choć cena szczotki Mary Kay jest atrakcyjna w tym momencie nie stać mnie na nią :( Ostatnio zakupiłam taką manualną szczotkę i jestem zadowolona z rezultatów, ale jak mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia :) Bardzo byłabym szczęśliwa jeśli to do mnie trafiłaby szczotka do twarzy Mary Kay, myślę że rozwiązałaby moje problemy z cerą raz na zawsze i pozwoliłaby mi się cieszyć gładką cerą na moim ślubie.
 
Plan tygodniowy w dbaniu o cerę:
Poniedziałek: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) + maseczka z miodu
Wtorek: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) przy użyciu szczotki manualnej
Środa: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) + maseczka z miodu
Czwartek: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór)
Piątek:mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) + maseczka z miodu
Sobota: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) przy użyciu szczotki manualnej
Niedziela: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) + maseczka z miodu
 




Ada Marczak

Jeszcze rok temu praktycznie nie interesowałam się tym jak można dbać o cerę i jak sposób robienia tego wpływa na nią. Wówczas codzienna pielęgnacja polegała na obmyciu wodą twarzy rano i nałożenia jakiegoś kremu (albo i nie jeśli nie było pod ręką), jakiś podkład i voila - gotowa do wyjścia ;) Wieczorem twarz zmywałam tym po co akurat sięgnęłam pod prysznicem - był szampon? To szamponem. Wzięłam zwykłe mydło? No to było i mydło ;) Do pewnego momentu to wystarczało.
Jakiś czas temu zorientowałam się, że woda miejska w Polsce południowo wschodniej (jako iż jestem studentką) jest maksymalnie twarda i w ogóle jakaś "be" przez co moja twarz zaczęła obsypywać się niewiadomego pochodzenia krostkami. Nie mogłam w żaden sposób zwalczyć tego. To próbowałam jakichś peelingów, co rusz innych żeli do mycia i oczyszczania twarzy. Nic, albo jeszcze gorzej. Natrafiłam na metodę oczyszczania twarzy olejami ;) No co tu mówić, totalnie coś innego ! A że fascynują mnie wszelkie metody bio, eco (bo ostatnio stałam się jakaś anty wszystko co nienaturalne - swoją drogą jak to się dzieje, że człowiek tak się zmienia ;), w ciągu kilku minut zamówiłam ze 4 oleje (koniecznie z zimnego tłoczenia, najlepiej właśnie bio), m.in. z awokado i słodkich migdałów i do dzieła. Trochę to wydawało się problematyczne bo mieszanie tych olei, a który z którym pasuje, który nie? Jak skóra zareaguje? Potem zmywanie twarzy ręcznikami nasączonymi gorącą wodą (celem otworzenia porów). Sama nie wiedziałam jak się za to zabrać. Ale jak mówią, kto nie ryzykuje ten nie wygrywa hehhe (no właśnie . ;P).  Efekt nie przyszedł od razu. Dopiero po jakimś czasie. Skóra jakby odżyła ;) Brak suchych skórek na nosku, krostki są rzadkością, a cera nawilżona jak nigdy do tej pory. Innym plusem jest to, że dzięki myciu twarzy mieszanką olejku z awokado i olejku rycynowego (wiadomo jak wpływa na włosy olej rycynowy :) odżyły też moje srogo wyskubane brwi. Rano twarz jest wypoczęta, maksymalnie nawilżona i co najważniejsze - ładnie wyglądająca i nienaładowana chemią, co akurat niezmiernie mnie cieszy. Niekiedy jeśli coś wyskoczy przemywam buzie miksturą (woda i ocet jabłkowy) która może nie pachnie rewelacyjnie ale przynosi wymierne efekty - łagodzi, neutralizuje zaczerwienienia, w swój sposób także nawilża, poza tym nie wysusza a ratuje :) Nie ukrywam, że ważna jest systematyczność w stosowaniu w/w sposobów, dlatego kiedy jestem zmęczona i chcę "już, teraz, spać" myję twarz pod prysznicem delikatną rękawicą peelingującą. Oleje poza tym dodaję do balsamu, w trakcie wieczornego namaszczania ;) Pięknie nawilżają trudne miejsca jak kolana czy łokcie.
Zarówno rano jak i wieczorem, po tych wszystkich rytuałach ;), nakładam krem nawilżający. Aktualnie używam Bielendy - Młodzieńczy Blask. Mam kilka innych na oku (w ogóle mam ostatnio jakąś manię kosmetyczną i chyba minęłam się z powołaniem studiując prawo ;P), ale to pewnie za jakiś czas bo na razie odstraszają mnie ceną, a portfel studenta zawsze w połowie pusty ;P Także, to by było na tyle. Starałam się krótko, ale chyba sama wiesz, że ciężko. ;)))


Magdalena Zybała

Od pewnego czasu, a dokładnie od momentu kiedy poznałam Wasze urodowe blogi  moje pojęcie o pielęgnacji twarzy diametralnie się zmieniło. Zaczęłam zwracać i doceniać naturalne kosmetyki, postawiłam na kosmetyczny minimalizm – nie używam już 5 produktów, które sobie zaprzeczają. Stawiam teraz na jakość,  dostrzegłam, że  droższe nie musi  być lepsze. Etykietki ze składem analizuje po kilka razy, zwracam uwagę na to co jem – to bardzo odbija się na stanie cery.  
Po przebudzeniu, biorę szybki prysznic, od czasu do czasu stosuję peeling – zazwyczaj 2 razy w tygodniu. Używam płynów micelarnych. Nie zapominam o wklepaniu ulubionego kremu nawilżającego do suchych i podrażnionych policzków. Nieszczęśliwe jestem posiadaczką cery mieszanej, dlatego dbam o mat na strefie T. Czekam aż kremiki się wchłoną, w tym czasie wcinam śniadanko (zdrowe!:D), potem podkład  (niestety wciąż szukam idealnego, ale jestem coraz bliżej), puder, nie zapominam o bronzerze lub różu ( bo mam twarz jak jajo:D o wspaniałym owalu mogę tylko pomarzyć).
Po powrocie do domku jak najszybciej zmywam te wszystkie tapety, dając skórze pooddychać. Zmywam makijaż mleczkiem, albo płynem micelarnym. Ostatnio moim odkryciem są oleje- szczególnie tamanu i arganowy. O dziwo nie zapychają mojej skłonnej do wyprysków cery. Ujednolicają koloryt -  redukują potrądzikowe przebarwienia, z czego bardzo się cieszę, bo nic tak wspaniale nie działało. Dodatkowo skóra wokół nosa nie jest już przesuszona i po przebudzeniu nie czuję ściągnięcia.
Co robię przynajmniej raz w tygodniu?
Oczywiście maseczki – w zależności od potrzeb. Często mam ‘zajawki’ na coś zupełnie naturalnego, więc eksperymentuję z maseczkami handmade  (mam wtedy satysfakcję, że  po pierwsze sama, po drugie nie mają chemii i w dodatku tanie). Lubię maseczkę z drożdży, aspiryny, truskawek, żelatyny i  ciągle eksperymentuję z nowymi substratami do maseczek ;)
Uwielbiam kawowy peeling, jak tylko zostają jakieś fusy, zbieram po całym tygodniu i robię peeling całego ciała, o twarzy nie zapominając.
Poza tym moje odkrycie to wody termalne, ale lubię je używać szczególnie latem.
Jak wyżej opisałam, cenię naturalne kosmetyki , zrobione często przez siebie, które dają mega dużo radości, a w dodatku są tanie, pachnące i można często kombinować z nowymi pomysłami.
Uważam, że po kilku latach eksperymentów na własnej skórze każdy może dojść do perfekcji. Tak naprawdę nie ma jednej dobrej i uniwersalnej pielęgnacji  dla wszystkich. Każdy ma cerę z różnymi problemami, nieliczni szczęśliwcy nie muszą się martwić o wyskakującego nowego  syfa, czy zakrycie przebarwień.  Warto zmniejszyć  ilość kosmetyków, postawić na jakość i czerpać radość z możliwości dbania o siebie. 


Kto ma chęć na następny konkurs?

9 komentarze:

Porozmawiajmy:)