Copyrights @ Journal 2014 - Designed By Templateism - SEO Plugin by MyBloggerLab

, , ,

Na własnej skórze - Perfect Stay Transferproof Lip Tint & Care Astor

Share
Latem zeszłego roku jedna z luksusowych marek oferowała limitowaną edycję zabawnych flamastrów do ust. Te bardzo fajne kosmetyki wpisywały się w ogólnoświatowe szaleństwo na tle stein, tinte czyli po naszemu plamiących, barwiących kosmetyków. Nie udało mi się kupić upatrzonego flamastra, a czasami na amerykańskich portalach migały mi takie pisaki innej marki, nie dostępnej u nas. Przyjmowałam to z cierpliwością i nadzieją, że takie fajne kosmetyki trafią w moje ręce. I oto one. Firma Astor sprawiła mi przyjemność i przysłała do wypróbowania swoje flamastry w 3 kolorach.
Perfect Stay Lip Tint to linia nowych szminek, występujących w formie flamastrów, lekkich i o długotrwałym kolorze. To szminki, które są połączeniem sztyftu koloryzującego i balsamu ochronnego.

Flamastry Perfect Stay Lip Tint zapewniaja lekką dwustopniową koloryzację ust, nałożony kolor nie ściera się i nie pozostawia śladów:
w pierwszym kroku, formuła sztyftu koloryzującego nadaje ustom piękny, trwały kolor,
a aplikator w kształcie flamastra jest łatwy w użyciu i zapewnia precyzję aplikacji,
drugi krok to użycie balsamu ochronnego, który nawilża usta i nadaje im połysk.
Sztyftu koloryzującego, praktycznie nie odczuwamy na ustach. Jest on lekki, ponieważ został stworzony na bazie wody. Charakteryzuje się trwałością i sprawia, że usta nigdy się nie kleją. Formuła sztyftu jest wzbogacona o pantenol, który zapewnia kosmetykowi działanie nawilżające i regenerujące. Pielęgnujący balsam zawiera obok prowitaminy B5 także olejek kokosowy, który dodatkowo wspomaga nawilżanie ust oraz pozostawia je przyjemnie miękkie. W formule zastosowano również witaminę E, która ma wzmacniać wymienione wcześniej funkcje balsamu i działać ochronnie.
Flamaster i balsam ochronny Perfect Stay Lip Tint dostępny jest w soczystych czerwnieniach, radosnych różach, subtelnych beżach i naturalnych brązach razem 6 kolorów.


Uczucie malowania ust tym kosmetykiem, przypomina to jakie pamiętam z dzieciństwa gdy po gołej skórze kreśliłam flamastrem domowe tatuaże. Kolor ładnie się rozprowadza i można stopniować jego natężenie. Flamaster fajnie sprawdza się jako konturówka i baza pod inną pomadkę. Warto jednak zadbać o gładkość warg przed aplikacją, bo nieco podkreśla wysuszone miejsca na ustach. Balsam natychmiast nadaje lekki połysk i nawilża wargi, niestety może się ułamać więc trzeba uważać. Same kolory są intensywne zwłaszcza nr 100 Rosewood Blush i nr 200 Grenadine. Nr 300Nude Sweetness na moich wargach prawie nie widać.
Jeśli lubisz fajne gadżety, nowinki kosmetyczne to warto się skusić na taki flamaster. Jeśli nie lubisz konsystencji klasycznych szminek i błyszczyków to jest ciekawa alternatywa. Myślę, że dobrze poradzą sobie latem, gdy w upale kosmetyki mają skłonność do znikania z warg. Ja je polubiłam.

4 komentarze:

  1. no no... naprawdę jestem ciekawa tych wynalazków :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. asiunia tez już kiedyś je zachwalała
    na prawdę robią wrażenie prawdziwych pisakow :)

    OdpowiedzUsuń
  3. flamastry są świetnie! trwałe, łatwe w użyciu i dają niesamowity efekt.

    OdpowiedzUsuń

Porozmawiajmy:)