Oglądałam wczoraj romantyczny film Spacer w chmurach. Przepiękny jak zwykle Keanu Reeves pisał do żony romantyczne listy z okopów. Codziennie. I listy te popakowane w zgrabne paczuszki czekały na niego po powrocie. Dalej wszystko się skomplikowało, co wyszło bohaterom na dobre, ale nie o tym chciałam dzisiaj pisać.
Listy. Na papierze, a nie na monitorze. Listy, pisane ręką ukochanej osoby, czytane, przechowywane, związane wstążeczką dowody uczucia, wieści z innych czasów. Kto takie dostał, ten wie o czym piszę.
Wie moje pokolenia, ale co z dziewczynami żyjącymi w epoce gmaila, facebooka, sms-ów? Jak przechowają wspomniena czułych słów? Wydrukują?
Albo to całe nasze blogowanie. Piszemy o kosmetkach, o swoim życiu, słowa równo ukazują się na białym ekranie. Niech tylko padnie dysk, niech platforma blogowa upadnie, niech po prostu wyłączą prąd. Pufff.... i nic nie ma.
Wyjęłam dziś z szuflady moje stare pamiętniki, wybierane w papierniczym zeszyty, zapisane, z powklejanymi zdjęciami, cytatami, wierszami. Wyjęłam pudełko z miłosnymi listami. Mam je. Uwiecznione na papierze wspomnienia. Stare zdjęcia.
Swego czasu, jak TŻ mieszkał jeszcze daleko ode mnie, to mimo że się codziennie widywaliśmy na skejpie, pisaliśmy smsy, dzwoniliśmy, to i tak wysyłaliśmy do siebie listy. Zawsze z jakąś słodką niespodzianką. :) Potem nasze rodziny bardziej wyczekiwały tych listów jak my, bo chcieli zobaczyć jakie tym razem słodycze dostaliśmy :D
Masz rację. Kiedyś naprawdę się pisało listy, sama miałam koleżanki korespondencyjne, oczekiwanie na nowy list to było przeżycie :-). Teraz musi mi wystarczać Postcrossing...
aż tak smutno się zrobiło, bo jest w tym niestety dużo prawdy.. nie umiemy już żyć bez komputerów, telefonów, ajpadów.. a kiedyś tego nie było.. nie było internetu, komórek.. i zyliśmy.. pamiętam jak z kuzynką pisałyśmy listy do siebie.. a na Walentynki dostawało się kartki, a nie smsy czy wiadomości na Fb... ehhh to były czasy :)
Dosłownie wczoraj wieczorem robiłam porządki w papierach i odnalazły się moje stare pamiętniki, złote myśli ( czy ktoś w ogóle pamięta co to jest? ), pocztówki, walentynki..Rozczuliłam się okrutnie..
Stare listy? Ciekawe, miłe. Ale dla mnie liczy się to co tu i teraz. Liczą się relacje i uczucia, a nie ich deklaracja na papierze, liczą się przeżycia, a nie zdjęcia itp :)Liczy się to co wewnątrz Nas zostaje - materialne rzeczy mogą zginąć, spłonąć, zostać skradzione - tak jak i blog może zniknąć z serwera. A to co mamy w sercu i w pamięci ma dla mnie największą wartość sentymentalną :)
Mam takie pudło, gdzie zebrałam ( i nadal to robię ) listy, pocztówki, zaproszenia ślubne i pamiętniki z ostatnich 30 lat ... Taki ze mnie sentymentalny freak :P Choć pamiętniki przestałam pisać wiele lat temu, to jednak ani mi przez myśl nie przeszło wywalać tych głupot ;) Córce, to może nie, ale wnuczce...
Lubię planować, zapisywać, dlatego mam ogromną słabość do wszelkich notatników, zeszytów i kalendarzy. Zawsze mam kilka danego roku. Czasem korzystam tylko z jednego, a reszta leży i ładnie wygląda :) W notesach notuję wszystko, co mam zrobić danego dnia. Taka organizacja ułatwia mi życie. Pamiętniki prowadziłam za młodu, teraz nie mam do tego zapału. Energia idzie w bloga :D Ten czerwony pamiętnik wygląda super!
Bardzo szkoda, fajnie że chociaż masz jakieś papiernicze wspomnienia:) Mi zostały jedynie pocztówki i kartki urodzinowe, które już też odchodzą w zapomnienie. A wielka szkoda bo takie pamiątki są bardzo wartościowe w miłe wspomnienia:(
Oooo :( jakie to smutne :( Zawsze się zabieram do stworzenia wielkiego pamiątkowego albumu a nigdy nie mam czasu a to tylko wymówka ;/ Twój post skłonił mnie do refleksji...
Dokładnie. Za bardzo się uzależniliśmy od prądu. Ale powiem, że ja i mój chłopak też mamy swoje listy zachowane.Wprawdzie to było nie za miłe wspomnienie, bo pisałam je do niego do więzienia i on mi odpisywał - ale zostaną na pamiątkę na zawsze.
Trochę szkoda... Ja kiedyś też prowadziłam pamiętnik. Uzbierałam 3 wielkie księgi. W nich miałam swoje przemyślenia, radości, smutki. Wspomnienia na papierze są o wiele lepsze od tych elektronicznych.
dlatego warto na urodziny bliskim zrobić samemu kartkę:) czy album z fotografiami :) by były na zawsze, na papierze, tak się stało ze zdjęciami z egiptu, te co wywołałam i wkleiłam do własnoręczne zrobionego albumu mamy do tej pory i często oglądamy, te co były na płycie niestety już nie działają:(
Ojjj szkoda by było bo zżyłam się z większością z Was i blogiem. :) Listów już nie mam, męża też nie, listy by pewnie zaogniły rany więc lepiej że ich nie mam. Tak pomyślałam, może wydrukuję sobie parę stron z bloga co by mieć pamiątkę. ;)
Witam! Nominuje cię do Liebster Blog Award! Jeśli jesteś zainteresowana życzę ci miłej zabawy! http://mrs-sociopath.blogspot.com/2013/08/nominacja-do-liebster-blog-award.html
Oj szkoda, szkod,a ja tez kiedys zbieralam listy i kartki, ale bylo juz tego za duzo i... wyrzucilam, ale teraz niestety zaluje :(
OdpowiedzUsuńSwego czasu, jak TŻ mieszkał jeszcze daleko ode mnie, to mimo że się codziennie widywaliśmy na skejpie, pisaliśmy smsy, dzwoniliśmy, to i tak wysyłaliśmy do siebie listy. Zawsze z jakąś słodką niespodzianką. :) Potem nasze rodziny bardziej wyczekiwały tych listów jak my, bo chcieli zobaczyć jakie tym razem słodycze dostaliśmy :D
OdpowiedzUsuńMasz rację. Kiedyś naprawdę się pisało listy, sama miałam koleżanki korespondencyjne, oczekiwanie na nowy list to było przeżycie :-). Teraz musi mi wystarczać Postcrossing...
OdpowiedzUsuńWielka szkoda jak przepadną takie pamiątki, też przechowuję listy miłosne.
OdpowiedzUsuńmuszę obejrzeć♥
OdpowiedzUsuńJa powyrzucałam wszystkie listy miłosne, teraz tego bardzo żałuję ... :(
OdpowiedzUsuńaż tak smutno się zrobiło, bo jest w tym niestety dużo prawdy.. nie umiemy już żyć bez komputerów, telefonów, ajpadów.. a kiedyś tego nie było.. nie było internetu, komórek.. i zyliśmy.. pamiętam jak z kuzynką pisałyśmy listy do siebie.. a na Walentynki dostawało się kartki, a nie smsy czy wiadomości na Fb... ehhh to były czasy :)
OdpowiedzUsuńi na święta wszelakie,a nawet na urodziny ..takie głupie, grające pocztówki, szczyt nowoczesności :P
UsuńOj tak, ja swój notes, w którym notuję, zapisuję, wklejam, mam zawsze przy sobie:)
OdpowiedzUsuńDosłownie wczoraj wieczorem robiłam porządki w papierach i odnalazły się moje stare pamiętniki, złote myśli ( czy ktoś w ogóle pamięta co to jest? ), pocztówki, walentynki..Rozczuliłam się okrutnie..
OdpowiedzUsuńja również posiadam pamiętniki i często czytam sobie te bazgroły mimo, że nie jestem niewiadomo jaka stara :) to piękne,
OdpowiedzUsuńniestety co do wirtualności..wszystko przepadnie..
Stare listy? Ciekawe, miłe. Ale dla mnie liczy się to co tu i teraz. Liczą się relacje i uczucia, a nie ich deklaracja na papierze, liczą się przeżycia, a nie zdjęcia itp :)Liczy się to co wewnątrz Nas zostaje - materialne rzeczy mogą zginąć, spłonąć, zostać skradzione - tak jak i blog może zniknąć z serwera. A to co mamy w sercu i w pamięci ma dla mnie największą wartość sentymentalną :)
OdpowiedzUsuńMam takie pudło, gdzie zebrałam ( i nadal to robię ) listy, pocztówki, zaproszenia ślubne i pamiętniki z ostatnich 30 lat ...
OdpowiedzUsuńTaki ze mnie sentymentalny freak :P
Choć pamiętniki przestałam pisać wiele lat temu, to jednak ani mi przez myśl nie przeszło wywalać tych głupot ;)
Córce, to może nie, ale wnuczce...
Lubię planować, zapisywać, dlatego mam ogromną słabość do wszelkich notatników, zeszytów i kalendarzy. Zawsze mam kilka danego roku. Czasem korzystam tylko z jednego, a reszta leży i ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńW notesach notuję wszystko, co mam zrobić danego dnia. Taka organizacja ułatwia mi życie. Pamiętniki prowadziłam za młodu, teraz nie mam do tego zapału. Energia idzie w bloga :D
Ten czerwony pamiętnik wygląda super!
Bardzo szkoda, fajnie że chociaż masz jakieś papiernicze wspomnienia:) Mi zostały jedynie pocztówki i kartki urodzinowe, które już też odchodzą w zapomnienie. A wielka szkoda bo takie pamiątki są bardzo wartościowe w miłe wspomnienia:(
OdpowiedzUsuńOooo :( jakie to smutne :(
OdpowiedzUsuńZawsze się zabieram do stworzenia wielkiego pamiątkowego albumu a nigdy nie mam czasu a to tylko wymówka ;/
Twój post skłonił mnie do refleksji...
nostalgicznie... ja też mam wszystkie listy i kartki, które są mi bliskie ...
OdpowiedzUsuńWspomnienia spisane na papierze są najlepszą pamiątką na lata :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Za bardzo się uzależniliśmy od prądu. Ale powiem, że ja i mój chłopak też mamy swoje listy zachowane.Wprawdzie to było nie za miłe wspomnienie, bo pisałam je do niego do więzienia i on mi odpisywał - ale zostaną na pamiątkę na zawsze.
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda... Ja kiedyś też prowadziłam pamiętnik. Uzbierałam 3 wielkie księgi. W nich miałam swoje przemyślenia, radości, smutki. Wspomnienia na papierze są o wiele lepsze od tych elektronicznych.
OdpowiedzUsuńJa przechowuję listy i walentynki od mojego faceta jak skarby. Co jakiś czas je sobie czytam i jakoś tak ciepło mi się robi na sercu:)
OdpowiedzUsuńNie przechowuję pamiętników, ale listy od ukochanego są ;)
OdpowiedzUsuńdlatego warto na urodziny bliskim zrobić samemu kartkę:) czy album z fotografiami :) by były na zawsze, na papierze, tak się stało ze zdjęciami z egiptu, te co wywołałam i wkleiłam do własnoręczne zrobionego albumu mamy do tej pory i często oglądamy, te co były na płycie niestety już nie działają:(
OdpowiedzUsuńOjjj szkoda by było bo zżyłam się z większością z Was i blogiem. :) Listów już nie mam, męża też nie, listy by pewnie zaogniły rany więc lepiej że ich nie mam. Tak pomyślałam, może wydrukuję sobie parę stron z bloga co by mieć pamiątkę. ;)
OdpowiedzUsuńoj tez jestem sentymentalna i zbieram wszytsko co bylo pisane reka... wtedy nie bylo komorek i listy pisalo sie recznie:) ach wspomnien czar :)
OdpowiedzUsuńWitam! Nominuje cię do Liebster Blog Award! Jeśli jesteś zainteresowana życzę ci miłej zabawy!
OdpowiedzUsuńhttp://mrs-sociopath.blogspot.com/2013/08/nominacja-do-liebster-blog-award.html