Copyrights @ Journal 2014 - Designed By Templateism - SEO Plugin by MyBloggerLab

, , ,

Pora na nową kreskę czyli duet kredki i cienia

Share
Podobno w makijażu najgorsze to popaść w rutynę. Wiadomo, przyzwyczajenie to druga skóra, ale jeśli zaczynasz się orientować, że wciąż malujesz się tak samo, no to klops.

Kosmetyki wysypują się z każdego zakamarka, a ty nic tylko ten sam zestaw, tak samo , szybko , szybko i efekt końcowy mimo, że poprawny, to niekoniecznie najlepszy z możliwych.

Ja kocham kreski, praktycznie nie zdarzają mi się makijaże bez linii przy rzęsach. Ale niestety intensywna czerń, którą uwielbiam, ostra, widoczna kreska eyelinera nie slużą już mojej urodzie. Nie ma to tamto, latka lecę, kontur oka też i pora pomyśleć o lekkim przesterowaniu ulubionego makijażu.


Przesiadłam się więc na kredkę i cień.





W prześlicznym kolorze  grafitowo-czarnym z kroplą fioletu i może granatowego.

Kredka to wodoodporny nabytek z Sephorowej wyprzedaży, Sephora  flashy liner nr  01 flashy black kupiłam ją za 4,90

Cień to unikalny odcień NYX Charcoal Brown ( do kupienia w sklepie NYX i Douglasie).

Kredka jest świetnie napigmentowana, miękka, nie drapie i jest litościwa dla zmarszczek, cień jest matowy i się nie osypuje.

Kredką rysuję kreskę, nie musi być bardzo precyzyjna, bo rozcieram ją cieniem przy pomocy skośnego pędzelka.





Potem idzie na kredkę cień



Powstaje przydymiona kreska podkreślająca oko, bez efektu graficznego przerysowania, no i trzyma się calutki dzień nawet w tą pogodę.


Jednym z grzechów malowania czarną kredką jest ostra linia wokół całego oka, to bardzo oko zmniejsza i mocno postarza.

Lepiej ją rozetrzeć, zmiękczyć jej kontur, oko wygląda wtedy na większe, a efekt jest bardziej zmysłowy.


Łączycie kredki i cienie?

21 komentarze:

  1. Rzeczywiście bardzo fajnie i delikatniej niż przy standardowej kresce :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładnie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też czasem sięgam po ten sposób z roztarciem, kiedy nie mam czasu na prezycyjne malowanie ;)
    cień z NYX bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dawno nie nosiłam takiej kreski

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też lubię krechę, ale przy mojej opadającej powiece muszę jednocześnie wykonturować oko, żeby była widoczna, ładnie wyglądała i ja się lepiej czuła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli mam więcej czasu to bardzo często wykonuję taką kreskę :) Co nie zmienia faktu, że jestem zakochana w czarnych, klasycznych linerach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Święta prawda, że ostra kreska postarza - no chyba, że ma się idealną powiekę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. również uwielbiam kreski. Ja używam raz kredki, raz eyelinera. Zależy od humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja się boję kresek, ale kto wie... jutro męża nie ma to poeksperymentuję ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny efekt, ja też takie lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja kreski robię tylko czarnym eyelinerem, a do tego czasem dokładam cień :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałam kupić ten cień z NYXa ale jakoś nigdzie nie mogę na niego trafić :(

    OdpowiedzUsuń
  13. w takim duecie avon super shock się super sprawdza

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię takie roztarte kreski :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znoszę kredek do linii. Wolę wyglądać starzej niż tknąć kredki :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie robiłam tego, ale na pewno spróbuję i sprawdzę jak to u mnie będzie wyglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak, chociaż dla mnie najwygodniejszy jest wciąż cień na mokro malowany pędzelkiem do eyelinera;). Mój faworyt: cień czarny Mary Kay + pędzelek Inglot.

    pozdrawiam,
    Ania
    www.spinkiiszpilki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. piekne oczko :)

    www.konstylencja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Porozmawiajmy:)