Zaszalałam. Weszłam rano do Drogerii Natura przy stacji metra Centrum.
Miałam się się tylko rozejrzeć za rzeczami do blogboxa, którego przygotowuję. Miałam być twarda i na nic się nie skusić. Miałam...
Ale tam jest taka fajna wyprzedaż:) Catrice, Essence, Kobo- całe masy. Jak zobaczyłam te wszystkie cienie to mi się uruchomił taki guzik z napisem muszę to mieć. Dobrze, że miałam mało czasu.
W rezultacie byłam dzielna, kupiłam kilka rzeczy do blogboxa i mając w myślach wyprawę do Hebe jutro po podkład , oddaliłam się z godnością. Ale przyznam, że mało brakowało, a moja kolekcja cieni znowu by się powiększyła.
Znacie to?
Zajrzyj koniecznie
POPULARNE
Obserwatorzy
Copyrights @ Journal 2014 - Designed By Templateism - SEO Plugin by MyBloggerLab
ufff dobrze ze nie mam czasu wstapic do natury ;-)
OdpowiedzUsuńOj, nawet nie mów :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że ostatnio nie po drodze mi z Naturą, Rossem, Sephorą i Douglasem... Jestem niepoprawną kosmetoholiczką i zawsze wchodząc nawet po jedną rzecz, wychodzę z 3-4 ;)
OdpowiedzUsuńOj nawet mi nie mów. Ja również dzisiaj kompletowałam boxa i w amoku zakupów przykleiłam się do szafy KOBO w miejscu pigmentów... Na szczęście po przejrzeniu kilku stwierdziłam, że kolory mnie jednak nie przekonują i nie wzięłam żadnego. W końcu 3 pigmenty w promocyjnej cenie to 1 paletka Sleek, która daje więcej możliwości...
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, najlepszym sposobem na oszczędzanie jest po prostu unikanie drogerii ;) Jak ja do jakiejś wejdę to zawsze wydam nadprogramowe pieniądze...
OdpowiedzUsuńdokładnie! nie chodzić, nie wydawać, nie oglądać. jeszcze ban na drogerie internetowe i będzie cacy :D
Usuńoj znamy znamy ;) a dziś będę w Naturze... ;)
OdpowiedzUsuńJa też się daję łapać na wyprzedażach :D
OdpowiedzUsuńNie znoszę wyprzedaży - ludzie kupują na nich rzeczy, których normalnie kie kupiliby. A co za tym idzie wydają pieniądze, które w innym przypadku mieliby w kieszeni. A potem, mając dużo zapasów zużywają szybciej, niż zużyliby zapasów nie mając.
OdpowiedzUsuńAle jestem drętwa i racjonalna. Oczywiście tylko dopóki nie zaczynamy mówić o perfumach.... Ale nawet wtedy mówię "nie" okazjom i zakupom impulsywnym.
W sumie, chciałabym mieć kogoś, kto by za mnie zakupy robił... :(
doskonale znamy ;) uwielbiam tą Drogerię Natura przy metrze.
OdpowiedzUsuńLubię tylko dobre promocje- jeżeli nie są one tylko złudne.
OdpowiedzUsuńznam, znam :-)
OdpowiedzUsuńzawsze, wszystkiego jest mi mało :P
pozdrawiam!
Lepiej nie wychodzić z domu, a jak już, to bez portfela :) I mówię to ja, świeżo spłukana po zakupach :)
OdpowiedzUsuń1:0 dla Ciebie - wygrałaś z nierównym przeciwnikiem :D
OdpowiedzUsuńnajgorzej to boli, jak sie ma ograniczony budżet:)
OdpowiedzUsuńoj znamy, znamy :)
OdpowiedzUsuńznam to znam :) ja w swojej Naturze chciałam kupić eyelinery Catrice ale się nie załapalam, wykupione i kasa została w portfelu ;)
OdpowiedzUsuńzmagam się z tym prawie za każdym razem, gdy wchodzę do drogerii. :P
OdpowiedzUsuń12 czerwca jade do natury i mam w planach kupic 2 podkłady kobo ale wątpie aby to wypaliło bo... kupię dużo więcej:P
OdpowiedzUsuńzawsze to kusi;)
OdpowiedzUsuńja już Naturę omijam dużym łukiem - szlaban na szaleństwa kosmetykowe ( sama sobie zrobiłam )
OdpowiedzUsuńciężko jest przejść obojętnie..
OdpowiedzUsuńJa się powinnam cieszyć że u mnie Natura to obraz nędzy i rozpaczy pod względem zaopatrzenia:) Jak patrzę na opustoszałe standy z połamanymi, pojedynczymi egzemplarzami zapomnianych już limitek, aż mi sie śmiać chce. No ale przynajmniej nie jestem narażona na takie pokusy:D
OdpowiedzUsuńZnam to! Chociaż u mnie to jest ROSSMANN ;) "chcę to mieć!" i tak zostawiam kilka stówek miesiecznie ;/
OdpowiedzUsuńW naturze jeszcze nigdy nie byłam! Fakt, że najbliższą mam na drugim końcu miasta mnie przeraża a z drugiej strony boje się tam jechać z pieniędzmi bo wiem, ze wszystko wydam a bez to nie ma po co ;P
Zapraszam do siebie :) Dziś post ze sprzedażą kolczyków - jeśli będą zainteresowani wystawię więcej biżuterii (wszystko robione ręcznie przez moją mamę) Zapraszam ;)
jezuuu ja tez walcze z tym "nałogiem"... niby wszystko mam... ale jak wchodze do drogerii nagle wszystko jest mi potrzebne ;)))
OdpowiedzUsuńpozdr. :)
ja też łatwo daję się skusić kiedy są promocje :P
OdpowiedzUsuńMam to samo! Zawsze kupie coś "na zapas" i mam już tych zapasów mnóstwo :D.. ale jak tu nie kupić jak tak kuszą?!
OdpowiedzUsuńguzik "muszę to mieć" uruchamia się u mnie nad wyraz często :D a najczęściej, jak nie mam kasy :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście z czasem nauczyłam się dokonywać bardziej świadomych / przemyślanych zakupów... Kupuję tylko rzeczy na których naprawdę mi zależy, naprawdę rzadko ulegam chwilowym zauroczeniom :-)
OdpowiedzUsuńJa mam straszna ochotę na pigmenty KOBO, ale na twarzy wyszło mi koszmarne uczulenie i dostałam zakaz uzywania kosmetyków na miesiąc... Więc zakupy sobie odpuszczam, bo jakbym kupiła to nie mogłabym się oprzeć przed uzyciem :(
OdpowiedzUsuńpokusy sa najgorsze, ale dac im sie oprzec to wielka duma :)
OdpowiedzUsuńrozumiem Cię doskonale:)
OdpowiedzUsuńkurka wodna, byłam wczoraj w centrum, jak mogłam nie wstąpić?!aaaaaaa
OdpowiedzUsuńja aż się boję przylotu do PL i mojego maratonu drogeryjnego.. niby nic nie potrzebuję, ale jak coś mi w oko wpadnie, to nie przebacz :P
OdpowiedzUsuńhaha skąd ja to znam ? ja to zawsze jak wejdę do drogerii to nie wychodzę z pustymi rękami. nawet jak nie mam w planach coś kupować to znajdzie się pretekst by to kupić :D
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam do obserwacji swojego bloga :*
Znam aż za dobrze... jutro idę do Natury zaatakować szafę Catrice, mam nadzieję że kupię tylko to co chcę, chociaż już we mnie się odzywa potrzeba kupienia peelingu do ciała ze Starej Mydlarni który jest mi zupełnie niepotrzebny i dobrze o tym wiem :D
OdpowiedzUsuńJeszcze czeka mnie zakupy cieni Miyo - ale akurat mam pilną potrzebę! :D Kolorów mi brakuje :D