Wojna Dwóch Róż toczyła się w Anglii w XV w. o władzę między dwoma rodami: Lancasterów i Yorków. Oba rody miały w herbie różę, jedni czerwoną, a drudzy białą. Tak oto nadano czemuś tak smutnemu jak wojna tak romantyczną nazwę.
Przypomniała mi się gdy po raz pierwszy otworzyłam opakowania kosmetyków z wiosennej kolekcji Chanel Reverie Parisienne.
Od chwili gdy w internecie pojawiły się zajawki tego makijażu, fala zachwytów dotyczła gwiazdy kolekcji, cudeńka dla kolekcjonerek, różu zdobionego tłoczoną kamelią Jardin de Chanel- ogród Chanel.
To do niego mnie ciągnęło i on pierwszy zbierał zachwyty na moim instagramie
Jous Contrast nr 19 Angelique.
To śliczny koral ze złocistym i różowym podtonem, to kolor egzotycznego kwiatu, soczysty, bujny i niesamowicie napigmentowany. Delikatny, nabiera się hojnie, rozciera bajecznie. Piękne gra przy ciemnej karnacji, ożywia twarz. Trzeba używać go oszczędnie, jaśnieje wewnętrznym blaskiem dając zdrowy efekt młodej skóry. Długo się trzyma.
Jardin de Chanel
Jest chłodny, dyskretny, dziewczęcy. Unikalne połączenie 2 odcieni daje naturalny kolor dziewiczego rumieńca. Cudownie naturalny, nawet dla bladej buzi. Nie da się go przedawkować, idealny dla stylu no makeup. Jest twardy w dotyku, sporo twardszy od swojego przeciwnika. Długo się trzyma.
Tu macie oba róże w akcji na moich starzejących się policzkach. Ostrzegam zdjęcie zawiera zmarszczki:)
Po lewej Jardin de Chanel, po prawej Angelique. Oba ładne, oba wiosenne i moim zdaniem twarzowe.
Jak wiecie uwielbiam ten rodzaj kosmetyku.
Ostatnio malowałam się na koniec dnia w pracy. Z lustra patrzyła na mnie szara, zmęczona kobieta z okropnymi worami pod oczami. Odrobina różu, a potem pomadki naprawdę działa cuda. Już nie było tak smutno i staro.
Róż odmładza, daje efekt liftingu, odświeża twarz.
Jak sprawują się na twarzy oceńcie same.
Mążblogerki zapytany o opinię spojrzał krytycznym okiem i wybrał Jardin de Chanel.
- Ten wygląda naturalniej - powiedział.
A ja sama nie wiem, oba podobają mi się tak samo.
A wam?
Angelique :)
OdpowiedzUsuńhmmm oba sa sliczne!
OdpowiedzUsuńPrawa strona zwycięża;)
OdpowiedzUsuńDla mnie żaden :D Nie lubię mocnych róży, bo podkreślają moją naczynkową cerę. Natomiast dla kogoś- myślę, że "Ogród Chanel" :D
OdpowiedzUsuńAngelique ! :) uwielbiam takie kolory !
OdpowiedzUsuńAngelique :)
OdpowiedzUsuńPs. Obserwuje ;)
Jardin de Chanel to mógłby być idealny odcień dla mojej bladej cery, chociaż muszę przyznać, że oba odcienie są cudowne i bardzo naturalne. Zgadzam się z Tobą odrobina różu i twarz nabiera kolorów, zdrowszego wyglądu :)
OdpowiedzUsuńJardin de Chanel jest przepiękny i w opakowaniu i na buzi <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam kwiatuszkowy róż :-)
OdpowiedzUsuńAngelique mi się nie podoba. Sprawdzałam go kiedyś w drogerii i kompletnie nie dla mnie. Jardin za to ma przepiękne tłoczenie, ale nie wiem, czy chcę kupować setny róż tylko z tego powodu ;)
OdpowiedzUsuńJardin wygląda tak pięknie w opakowaniu, że żal go używać!:D
OdpowiedzUsuńMacałam oba i jakoś się nimi nei zachwyciłam. czekam na letnią, tam mi wpadł w oko rózyk ;)
OdpowiedzUsuńjakie zmarszczki?! ;) Angelique zdecydowanie bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńhmm oba ciekawie się prezentują i ciężko wybrać lepszy :)
OdpowiedzUsuńja bardzo chce Jardin de Chanel ale jest taki malenki :( caly czas sie zastanawiam
OdpowiedzUsuńGdzie Ty masz te zmarszczki bo nie widzę :P Oba róże as piękne i w obu pięknie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuń"Zdjęcie zawiera zmarszczki" uśmiałam się, dobry żart od rana ;) Angelique skradło moje serce! Ale tłoczenie Jardin jest takie cudowne, ze nie można oderwać oczu...
OdpowiedzUsuńśliczne są te róże ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne przedstawienie obydwu kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńOba są naprawdę piękne:)
OdpowiedzUsuńObydwa piękne.
OdpowiedzUsuńOba mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńJardin nr 1 :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam róże <3 W opakowaniu zachwyca Jardin, ale na skórze dużo lepiej prezentuje się Angelique :)
OdpowiedzUsuńOba cudowne! Szkoda, że niekorzystnie wyglądam w różu na polikach :-(
OdpowiedzUsuńTen z tloczeniem - wyglada bardziej naturalnie
OdpowiedzUsuńMąż blogerki ma racje :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam roze na policzkach :)
OdpowiedzUsuńMimo braku tego cudnego tłoczenia zdecydowałam się na Angelique. Zwyciężyły względy praktyczne, nie mam podobnego koloru. Jest cudowny!
OdpowiedzUsuń