Podobno w makijażu najgorsze to popaść w rutynę. Wiadomo, przyzwyczajenie to druga skóra, ale jeśli zaczynasz się orientować, że wciąż malujesz się tak samo, no to klops.
Kosmetyki wysypują się z każdego zakamarka, a ty nic tylko ten sam zestaw, tak samo , szybko , szybko i efekt końcowy mimo, że poprawny, to niekoniecznie najlepszy z możliwych.
Ja kocham kreski, praktycznie nie zdarzają mi się makijaże bez linii przy rzęsach. Ale niestety intensywna czerń, którą uwielbiam, ostra, widoczna kreska eyelinera nie slużą już mojej urodzie. Nie ma to tamto, latka lecę, kontur oka też i pora pomyśleć o lekkim przesterowaniu ulubionego makijażu.
Przesiadłam się więc na kredkę i cień.
W prześlicznym kolorze grafitowo-czarnym z kroplą fioletu i może granatowego.
Kredka to wodoodporny nabytek z Sephorowej wyprzedaży, Sephora flashy liner nr 01 flashy black kupiłam ją za 4,90
Cień to unikalny odcień NYX Charcoal Brown ( do kupienia w sklepie NYX i Douglasie).
Kredka jest świetnie napigmentowana, miękka, nie drapie i jest litościwa dla zmarszczek, cień jest matowy i się nie osypuje.
Kredką rysuję kreskę, nie musi być bardzo precyzyjna, bo rozcieram ją cieniem przy pomocy skośnego pędzelka.
Potem idzie na kredkę cień
Powstaje przydymiona kreska podkreślająca oko, bez efektu graficznego przerysowania, no i trzyma się calutki dzień nawet w tą pogodę.
Jednym z grzechów malowania czarną kredką jest ostra linia wokół całego oka, to bardzo oko zmniejsza i mocno postarza.
Lepiej ją rozetrzeć, zmiękczyć jej kontur, oko wygląda wtedy na większe, a efekt jest bardziej zmysłowy.
Łączycie kredki i cienie?
Zajrzyj koniecznie
POPULARNE
Obserwatorzy
Copyrights @ Journal 2014 - Designed By Templateism - SEO Plugin by MyBloggerLab
Rzeczywiście bardzo fajnie i delikatniej niż przy standardowej kresce :).
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńidealnie:)
OdpowiedzUsuńJa też czasem sięgam po ten sposób z roztarciem, kiedy nie mam czasu na prezycyjne malowanie ;)
OdpowiedzUsuńcień z NYX bardzo mi się podoba :)
dawno nie nosiłam takiej kreski
OdpowiedzUsuńja też lubię krechę, ale przy mojej opadającej powiece muszę jednocześnie wykonturować oko, żeby była widoczna, ładnie wyglądała i ja się lepiej czuła :)
OdpowiedzUsuńJeśli mam więcej czasu to bardzo często wykonuję taką kreskę :) Co nie zmienia faktu, że jestem zakochana w czarnych, klasycznych linerach :)
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda, że ostra kreska postarza - no chyba, że ma się idealną powiekę ;)
OdpowiedzUsuńidealna!x
OdpowiedzUsuńKreska musi byc:) Super:)
OdpowiedzUsuńrównież uwielbiam kreski. Ja używam raz kredki, raz eyelinera. Zależy od humoru :)
OdpowiedzUsuńja się boję kresek, ale kto wie... jutro męża nie ma to poeksperymentuję ;]
OdpowiedzUsuńBardzo fajny efekt, ja też takie lubię:)
OdpowiedzUsuńJa kreski robię tylko czarnym eyelinerem, a do tego czasem dokładam cień :)
OdpowiedzUsuńChciałam kupić ten cień z NYXa ale jakoś nigdzie nie mogę na niego trafić :(
OdpowiedzUsuńw takim duecie avon super shock się super sprawdza
OdpowiedzUsuńLubię takie roztarte kreski :)
OdpowiedzUsuńNie znoszę kredek do linii. Wolę wyglądać starzej niż tknąć kredki :D
OdpowiedzUsuńNie robiłam tego, ale na pewno spróbuję i sprawdzę jak to u mnie będzie wyglądać :)
OdpowiedzUsuńTak, chociaż dla mnie najwygodniejszy jest wciąż cień na mokro malowany pędzelkiem do eyelinera;). Mój faworyt: cień czarny Mary Kay + pędzelek Inglot.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Ania
www.spinkiiszpilki.blogspot.com
piekne oczko :)
OdpowiedzUsuńwww.konstylencja.blogspot.com