Copyrights @ Journal 2014 - Designed By Templateism - SEO Plugin by MyBloggerLab

,

Wyniki konkursu Mary Kay. Jak dbacie o cerę?

Dziękuję wszystkim za udział w konkursie Mary Kay. Szczpteczki są naprawdę fajne, a te trzy dziewczyny sprawdzą je na własnej skórze:)





Gratuluję i o adresy proszę:




Dominika Zakrzewska

Jak dbam o cerę na co dzień?
Moja cera jest dość problematyczna gdyż od 13 roku życia zmagam się z trądzikiem (12 lat) niestety problem ten jest dość uporczywy i jeśli uda mi się na jakiś okres go zażegnać on po jakimś czasie wraca z powrotem. Próbowałam już chyba wszystkiego... niestety z mizernym skutkiem... Od pewnego czasu jednak jestem wierna mydłu siarkowemu, który doskonale oczyszcza moją skórę- używam go codziennie zarówno rano jak i wieczorem. Po porannym umyciu twarzy stawiam na siarkowy krem z tej samej serii- jest on świetną bazą pod makijaż, gdyż matuje skórę, od jakiegoś czasu nie używam zapychaczy w postaci fluidów, chce żeby moja skóra oddychała na spokojnie ;) robię jedynie makijaż oczu oraz maluję usta- to całkowicie wystarcza:) Ok. 3 razy w tygodniu robię maseczki z miodu- dość niedawno dowiedziałam się o jego cudownych właściwościach- naprawdę pomaga!!! :) Zawsze chciałam wypróbować szczotkę do twarzy ponieważ słyszałam o niej same pozytywne komentarze, a teraz przydałaby mi się ona najbardziej, gdyż... za 3 miesiące biorę ślub! Wiadomo, że każda kobieta w tym dniu chce wyglądać jak najlepiej, niestety choć cena szczotki Mary Kay jest atrakcyjna w tym momencie nie stać mnie na nią :( Ostatnio zakupiłam taką manualną szczotkę i jestem zadowolona z rezultatów, ale jak mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia :) Bardzo byłabym szczęśliwa jeśli to do mnie trafiłaby szczotka do twarzy Mary Kay, myślę że rozwiązałaby moje problemy z cerą raz na zawsze i pozwoliłaby mi się cieszyć gładką cerą na moim ślubie.
 
Plan tygodniowy w dbaniu o cerę:
Poniedziałek: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) + maseczka z miodu
Wtorek: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) przy użyciu szczotki manualnej
Środa: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) + maseczka z miodu
Czwartek: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór)
Piątek:mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) + maseczka z miodu
Sobota: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) przy użyciu szczotki manualnej
Niedziela: mycie twarzy mydłem siarkowym (rano) + nakładanie kremu siarkowego na problematyczne miejsca (strefa T) + mycie twarzy mydłem siarkowym (wieczór) + maseczka z miodu
 




Ada Marczak

Jeszcze rok temu praktycznie nie interesowałam się tym jak można dbać o cerę i jak sposób robienia tego wpływa na nią. Wówczas codzienna pielęgnacja polegała na obmyciu wodą twarzy rano i nałożenia jakiegoś kremu (albo i nie jeśli nie było pod ręką), jakiś podkład i voila - gotowa do wyjścia ;) Wieczorem twarz zmywałam tym po co akurat sięgnęłam pod prysznicem - był szampon? To szamponem. Wzięłam zwykłe mydło? No to było i mydło ;) Do pewnego momentu to wystarczało.
Jakiś czas temu zorientowałam się, że woda miejska w Polsce południowo wschodniej (jako iż jestem studentką) jest maksymalnie twarda i w ogóle jakaś "be" przez co moja twarz zaczęła obsypywać się niewiadomego pochodzenia krostkami. Nie mogłam w żaden sposób zwalczyć tego. To próbowałam jakichś peelingów, co rusz innych żeli do mycia i oczyszczania twarzy. Nic, albo jeszcze gorzej. Natrafiłam na metodę oczyszczania twarzy olejami ;) No co tu mówić, totalnie coś innego ! A że fascynują mnie wszelkie metody bio, eco (bo ostatnio stałam się jakaś anty wszystko co nienaturalne - swoją drogą jak to się dzieje, że człowiek tak się zmienia ;), w ciągu kilku minut zamówiłam ze 4 oleje (koniecznie z zimnego tłoczenia, najlepiej właśnie bio), m.in. z awokado i słodkich migdałów i do dzieła. Trochę to wydawało się problematyczne bo mieszanie tych olei, a który z którym pasuje, który nie? Jak skóra zareaguje? Potem zmywanie twarzy ręcznikami nasączonymi gorącą wodą (celem otworzenia porów). Sama nie wiedziałam jak się za to zabrać. Ale jak mówią, kto nie ryzykuje ten nie wygrywa hehhe (no właśnie . ;P).  Efekt nie przyszedł od razu. Dopiero po jakimś czasie. Skóra jakby odżyła ;) Brak suchych skórek na nosku, krostki są rzadkością, a cera nawilżona jak nigdy do tej pory. Innym plusem jest to, że dzięki myciu twarzy mieszanką olejku z awokado i olejku rycynowego (wiadomo jak wpływa na włosy olej rycynowy :) odżyły też moje srogo wyskubane brwi. Rano twarz jest wypoczęta, maksymalnie nawilżona i co najważniejsze - ładnie wyglądająca i nienaładowana chemią, co akurat niezmiernie mnie cieszy. Niekiedy jeśli coś wyskoczy przemywam buzie miksturą (woda i ocet jabłkowy) która może nie pachnie rewelacyjnie ale przynosi wymierne efekty - łagodzi, neutralizuje zaczerwienienia, w swój sposób także nawilża, poza tym nie wysusza a ratuje :) Nie ukrywam, że ważna jest systematyczność w stosowaniu w/w sposobów, dlatego kiedy jestem zmęczona i chcę "już, teraz, spać" myję twarz pod prysznicem delikatną rękawicą peelingującą. Oleje poza tym dodaję do balsamu, w trakcie wieczornego namaszczania ;) Pięknie nawilżają trudne miejsca jak kolana czy łokcie.
Zarówno rano jak i wieczorem, po tych wszystkich rytuałach ;), nakładam krem nawilżający. Aktualnie używam Bielendy - Młodzieńczy Blask. Mam kilka innych na oku (w ogóle mam ostatnio jakąś manię kosmetyczną i chyba minęłam się z powołaniem studiując prawo ;P), ale to pewnie za jakiś czas bo na razie odstraszają mnie ceną, a portfel studenta zawsze w połowie pusty ;P Także, to by było na tyle. Starałam się krótko, ale chyba sama wiesz, że ciężko. ;)))


Magdalena Zybała

Od pewnego czasu, a dokładnie od momentu kiedy poznałam Wasze urodowe blogi  moje pojęcie o pielęgnacji twarzy diametralnie się zmieniło. Zaczęłam zwracać i doceniać naturalne kosmetyki, postawiłam na kosmetyczny minimalizm – nie używam już 5 produktów, które sobie zaprzeczają. Stawiam teraz na jakość,  dostrzegłam, że  droższe nie musi  być lepsze. Etykietki ze składem analizuje po kilka razy, zwracam uwagę na to co jem – to bardzo odbija się na stanie cery.  
Po przebudzeniu, biorę szybki prysznic, od czasu do czasu stosuję peeling – zazwyczaj 2 razy w tygodniu. Używam płynów micelarnych. Nie zapominam o wklepaniu ulubionego kremu nawilżającego do suchych i podrażnionych policzków. Nieszczęśliwe jestem posiadaczką cery mieszanej, dlatego dbam o mat na strefie T. Czekam aż kremiki się wchłoną, w tym czasie wcinam śniadanko (zdrowe!:D), potem podkład  (niestety wciąż szukam idealnego, ale jestem coraz bliżej), puder, nie zapominam o bronzerze lub różu ( bo mam twarz jak jajo:D o wspaniałym owalu mogę tylko pomarzyć).
Po powrocie do domku jak najszybciej zmywam te wszystkie tapety, dając skórze pooddychać. Zmywam makijaż mleczkiem, albo płynem micelarnym. Ostatnio moim odkryciem są oleje- szczególnie tamanu i arganowy. O dziwo nie zapychają mojej skłonnej do wyprysków cery. Ujednolicają koloryt -  redukują potrądzikowe przebarwienia, z czego bardzo się cieszę, bo nic tak wspaniale nie działało. Dodatkowo skóra wokół nosa nie jest już przesuszona i po przebudzeniu nie czuję ściągnięcia.
Co robię przynajmniej raz w tygodniu?
Oczywiście maseczki – w zależności od potrzeb. Często mam ‘zajawki’ na coś zupełnie naturalnego, więc eksperymentuję z maseczkami handmade  (mam wtedy satysfakcję, że  po pierwsze sama, po drugie nie mają chemii i w dodatku tanie). Lubię maseczkę z drożdży, aspiryny, truskawek, żelatyny i  ciągle eksperymentuję z nowymi substratami do maseczek ;)
Uwielbiam kawowy peeling, jak tylko zostają jakieś fusy, zbieram po całym tygodniu i robię peeling całego ciała, o twarzy nie zapominając.
Poza tym moje odkrycie to wody termalne, ale lubię je używać szczególnie latem.
Jak wyżej opisałam, cenię naturalne kosmetyki , zrobione często przez siebie, które dają mega dużo radości, a w dodatku są tanie, pachnące i można często kombinować z nowymi pomysłami.
Uważam, że po kilku latach eksperymentów na własnej skórze każdy może dojść do perfekcji. Tak naprawdę nie ma jednej dobrej i uniwersalnej pielęgnacji  dla wszystkich. Każdy ma cerę z różnymi problemami, nieliczni szczęśliwcy nie muszą się martwić o wyskakującego nowego  syfa, czy zakrycie przebarwień.  Warto zmniejszyć  ilość kosmetyków, postawić na jakość i czerpać radość z możliwości dbania o siebie. 


Kto ma chęć na następny konkurs?
,

Czemu się malujesz kobieto?

Makijaż. Tapeta. Szpachla. Make up.

Przeczytałam dziś gdzieś na forum, wypowiedz Pana o umalowanych dziewczynach.  Nawet nie chce na nie patrzeć, że to ohyda, zło i tony pudru, że tylko naturalne panie nadają się do oglądania i jak rozumiem podrywania. A reszta to koszmarki zmalowane, zamalowane , ukrywające nie wiem jaką twarz.


Kobiety malują się od zawsze. Przez wieki makijaż był różnie postrzegany i bardzo się zmieniał. Teraz możemy wszystko i korzystamy z tego. Czy to dobrze? Myślę, że tak.





I tak się zastanowiłam nad swoim makijażem.



Maluję się, bo lubię

Maluję się, bo mogę

Maluję się, bo dodaje mi to pewności siebie

Maluję się, bo wyglądam ładniej w makijażu

Maluję się, bo umiem

Maluję się, bo mnie to uszczęśliwia

Maluję się, bo uwielbiam kosmetyki do makijażu


Czy to się komuś podoba czy nie, nie obchodzi mnie to , bo jak pisał Mistrz w Wiedźminie:

-Co ty tam masz na twarzy? Dobre samopoczucie:)






, ,

Blogerki w gościach

Jeśli jeszcze nie zasypały was zdjęcia z mojej wyprawy na zaproszenie Oceanic do Sopotu, to teraz mam szansę to naprawić:)




Grupa blogerek, fantastyczna Magda z Oceanic i nadmorska przygoda to w skrócie nasza podróż do Trójmiasta i nawet tak stacjonarna osoba jak ja powiem, że warto było spakować torbę i wyruszyć z domu.



Najpierw był samolot, a latać to ja się boję i naprawdę, ale to naprawdę nie lubię.

Ale co tam, nie będę przecież beksą i polecę. No i poleciałam. W stronę morza zagadywała mnie Magda, w stronę domu Agata co ma nosa ( dziękuję kochane).

Widoki piękne, ale latanie to jednak nie do końca moja rzecz:)

Ciepły wieczór, włoska tratoria, niesamowite ilości pysznego jedzenia, okrzyki radości i pogaduszki podlewane winem- tak się bawiłyśmy do nocki późnej, by potem rozjechać się do apartamentów i grzecznie iść spać.

Sobotni poranek był gorący, słoneczny, piękna pogoda na wycieczkę do Trąbek Małych gdzie jest fabryka Oceanic produkująca kosmetyki oraz na specjalnie przystosowanej linii leki.

Byłam już w fabryce kosmetyków wcześniej, ta była inna, duża, malowniczo położona i dająca zatrudnienie okolicznym mieszkańcom. Fabryka jest w ekologicznie czystej strefie pod Gdańskiem. Dzięki modernizacji jest jedyną fabryką kosmetyków w Polsce spełniającą wymagania praktyki produkcji farmacetyków GMP. Laboratorium naukowo-badawcze Oceanic jest jednym z najnowocześniejszych W Europie środkowo-wschodniej.



Pracuje tam ponad 400 osób, którym nie przeszkadzałyśmy w pracy, wściubiając nasze blogerskie nosy w każdy zakątek, bo była sobota:)



To tzw. archiwum, przechowuje się tam każdy kosmetyk przez określony czas, by w razie problemu mieć gotową próbkę do badania.




Linia produkcyjna jest bardzo nowoczesna, przerabia niesamowite ilości kosmetyków



Od wody przez dokładnie badane surówce, po kontrolę produktu, wszystko odbywa się w nowoczesnych warunkach o wysokich normach. My blogerki, wbiłyśmy się w fartuszki i czepki i był to widok nader urokliwy, wszystko by zwiedzać, pytać i oczywiście fotografować.




Po fabryce pora na relaks, SPA w Sheratonie czekało.

Basen, wodne zabawy, a na koniec godzinny masaż ciała sprawił, że stresy na moment opuściły moje biedne, sterane ciało i poczułam się naprawdę komfortowo w swojej skórze. Marzyłam tylko o spacerze po plaży ( uwielbiam Sopot i Molo)



na zdjęciu Krzykla, Dezemka, Agata, Magda, Ania, Paulina


Pogoda jednak miała dla nas plan niespacerowy, bo i burza i deszcz zagoniły nas pod dach do knajpki przy Molo z pięknym widokiem, a dopiero gdy nieco się przetarło, udało nam się pospacerować trochę po molo.





Było chłodno, więc stawianie kołnierza w jedynym i najlepszym stylu Sherlocka pomagało:)


Fot Monika  http://blackdresses.pl





Kolacja znowu pyszna i znowu we włoskim klimacie, a ostatniego dnia czekał Gdańsk, spacer, kawiarnia, obiad i odlot do domu.

Kulinarnych rozkoszy było co niemiara, cały instagram zasypały nasze posiłki:)




A to takie małe śniadanko w naszym apartamencie



Powiem, że gościna w Oceanic to była czysta przyjemność, frajda i fun. Bez nudzenia, bez zbędnych formalności i długich prezentacji, swobodne rozmowy, przyjacielska atmosfera, świetne dziewczyny-Blogerki i naprawdę komfortowe warunki. Szkoda było się rozstawać.


Fot: współlokatorki chwilę przed wyjazdem. Autor: Monika z bloga http://blackdresses.pl


od lewej Monika , Marta  Agnieszka Monika, Agata i ja:)






Już mam ochotę na powtórkę:)

Po więcej zdjęć zapraszam na Instagram:)



, ,

Warsztaty czy warto na nie chodzić?

Nie jestem mistrzynią makijażu, ale już choćby z powodu wieku, mam w nim pewne doświadczenie.

Pisanie i czytanie o kosmetykach też pomaga. Oglądanie vlogów, czytanie blogów pomaga ogromnie.


A warsztaty makijażowe? Z tym bywa różnie.


Pierwsze na jakich byłam w życiu, były organizowane przez Avon, działo się to lata świetlne temu i nie nauczyłam się na nich niczego, czego wcześniej bym nie wiedziała.

Ale latka lecą, trendy i techniki się zmieniają, a nie ma nic gorszego gdy już miniesz magiczną granicę 30-tki ( o 40-stce nie wspominając) niż malowanie się w ten sam sposób co dawniej.

Dlatego chętnie szukam nowych informacji, wiedzy o makijażu, który będzie odmładzał, upiększał moją twarz.


Jakiś czas temu wzięłam udział w Akademii Makijażu stworzonej przez Perfumerie Douglas.





Jest to cykl warsztatów, w trakcie których kobiety pod okiem profesjonalistów mają okazję poznać różne rodzaje i techniki makijażu. Ja uczyłam się zrobić makijaż biznesowy, czyli dzienny, klasyczny. Minusem takich warsztatów jest hałas i chodzący dookoła klienci galerii handlowej. Plus to mała liczba uczestniczek, osobisty kontakt z wizażystą i dobre kosmetyki, używałyśmy Clarins i Guerlain.

Czy się czegoś nauczyłam? 

Spodobał mi się sposób użycia pędzla wachlarzykowego marki Douglas do aplikacji rozświetlacza na policzki. Ale ktoś kto mniej się maluje, może wynieść z dużo więcej przydatnej wiedzy.



Warsztaty były w wielu miastach. Akademia jeździ po całej Polsce do końca listopada. Można nauczyć się make-upu rozświetlającego, biznesowego lub smoky eyes.
Zapisy na Akademię Douglas są bezpłatne i odbywają się telefonicznie lub na miejscu, w wybranych Perfumeriach Douglas.


Kolejne na których byłam ostatnio, zorganizowała dla blogerek marka Artdeco, przedstawiła na nich swoją linię do makijażu HD.




Warsztaty prowadził uroczy Tomasz Kozak , który tryskał optymizmem i sypał informacjami jak z rękawa. To miłe, że zadał sobie trud zerknięcia na nasze blogi i poznania nas, to coś co nie zdarza się często.



Bez makijażu na twarzy nie lubię przeglądać się w tak mocno oświetlonych lustrach, ale po aplikacji nowego podkładu HD Artdeco i zabawie innymi kosmetykami tej marki, znowu wyglądałam jak swoja lepsza wersja ( wszak po to jest makijaż).





Zaciekawiła mnie ich baza pod podkład  i słynny kamuflaż .Tomek pokazał nam dobry sposób na jego aplikację. Kluczowe jest nabranie odrobiny, rozgrzanie w palcach, aż stanie się płynny i wklepanie  w skórę.




Przyznaję, że dzięki jego entuzjazmowi i ilości informacji na temat makijażu jakimi sypał, świetnie się bawiłam.

Myślę, że nawet takie małe warsztaty to dobry sposób, by się czegoś nauczyć lub przypomnieć sobie to co już wiemy i oczywiście dobrze się bawić w fajnym towarzystwie.


A wy byłyście kiedyś na warsztatach makijaowych, a może skończyłyście szkołę dla wizażystów?
, , , , , ,

Fantastyczna sobota

Zwykle moja sobota jest przepełniona sprzątaniem, ogarnianiem, gotowaniem, zakupami, załatwianiem spraw wszelkich.

Dziś nic z tego, za dużo ciekawych rzeczy dzieje się w moim mieście, więc uwinęłam się z wszystkim w piątek( botwinka na dwa dni) i dziś lecę w świat:




-Mustache Yard Sale w PKIN.

Prace młodych artystów, ciekawych, niszowych marek. Wszystko od ciuchów, buterii, porcelany, torebek po deskorolki i meble. Kupi nie kupić wybrać się warto. Ja wychodzę jak tylko skończę tego posta:)

Planet Doc Film Festiwal

dziś idziemy na film Badjao. Duchy z morza

A potem prosto w ramiona Nocy Muzeów. To wydarzenie jedyne w swoim rodzaju, kto nie stał w kolejce do czołgu w Muzeum Wojska Polskiego pośród rozbawionych dzieci i ludzi w mundurach z epoki to tego nie zrozumie:) Jedyne fajne kolejki w moim życiu.

Wybieram się na ASP, do Muzeum Azji i Pacyfiku i sama jeszcze nie wiem gdzie.
Warto zapoznać się z programem Nocy Muzeów w waszym mieście, może was zaskoczyć zupełnie nieznanym obliczem.

Pogoda tylko marna, więc ubrać odpowiednio się trzeba.


No i nie byłabym sobą gdybym nie pomyślała o makijażu nie do zdrarcia:




 -podkład Dr Irena Eris Provoke Lift fluid

- na oku eyeliner  Bobbi Brown

- matowa czerwień Bourjois  Rouge Edition Velvet nr 03 na ustach,

- tusz wodoodporny Diora Diorshow Iconic Overcurl

-  bronzer w sztyfcie Deborah  Bronze Perfect Highlighting Stick na policzku.


Bawcie się dobrze i dajcie znać co porabiacie:)
, , , , ,

Krakowska wyprawa w pogoni za marzeniem

Co zrobiłyście ostatnio szalonego?

Ja prawie poznałam Benedicta Cumberbatcha czyli mojego, ulubionego Sherlocka.

 I nie tylko Sherlocka.

Jak pewnie wiecie, to teraz najgorętsze nazwisko w świecie aktorskim. Tylko w zeszłym roku zagrał w 3 filmach nominowanych do  Oscara. Zresztą Ben razem z Emmą Thompson Oscara wręczał, a jak by tego było mało, zrobił psikusa U2 psując ich wspólne oscarowe zdjęcie. Och Benedict, ty zgrywusie:)


Na wieść, że będzie obecny na Festiwalu Filmowym w Krakowie Off Plus Camera, najpierw zapiszczałam, potem wysłałam zapytanie o akredytację i po konsultacji z Mężem zarezerwowałam bilety i hotel.



Tak oto jako Pani Poważna Dziennikarka, fantastycznego serwisu:) www.pieknoscdnia.pl wybrałam się do Krakowa.


Festiwal odbywa się już po raz siódmy. Przewodniczącą Jury była sexowna Cim Cattrall ( tak to z Samantha Jones z Sexu w wielkim mieście). Do miasta przybyło wiele znakomitych aktorów, ludzi kina i nas, widzów.

Centrum Festiwalowe mieściło się w słynnej kamienicy Pod Baranami, a mój hotel ( a właściwie pokoje gościnne) zaraz za rogiem, dosłownie dwa kroki od Rynku na ul. Św. Anny.



Wyjechałam z Warszawy przed świtem o 4.30 rano, PKP bezproblemowo i wygodnie dowiozło mnie na miejsce.


Rozpakowałam się, odebrałam od fantastycznej Pani Alicji z Biura Prasowego akredytację i wejściówki i o godzinie 11 siedziałam w kinie Kijów.




Tam obejrzałam film na który przyjechałam Little Favour z Benedictem Cumberbatchem wyprodukowany przez jego firmę Sunny March ( czyli Ben i przyjaciele).



Bardzo ciekawy film krótkometrażowy, zaskakujący, zgrabnie zrobiony i ze świetną muzyką.


Po sesji Q&A i wszystkich uroczych i zajmujących odpowiedziach Benedykta i twórców filmu , wykończona i podekscytowana ruszyłam w miasto.

Miło tak spacerować po Krakowie, trochę smutno samej, nieco melancholijnie, bo nie masz z kim tego dzielić , a do tego aż mi w głowie szumiało, po wrażeniach z projekcji i spotkaniu z Benem.

Inna atmosfera niż ta warszawska, czy to zastała harmonia stojących od wieków budynków, czy leniwie płynący czas pośród tych uliczek, zupełnie inaczej spaceruje mi się po Warszawie. A może byłam po prostu wykończona zarwaną nocą. Sama nie wiem.




Po południu znowu znalazłam się Pod Baranami, gdzie niespodziewanie zawitał Benedict, obejrzeliśmy razem film jego przyjaciela pt. The Kid ( niesamowity, przejmujący, piękny i oparty na prawdziwej historii, bardzo polecam) . Siedziałam, blisko, bliziutko mojego ulubieńca:)



A po spacerze, wieczorem byłam na Gali zakończenia Festiwalu. Zorganizowana z rozmachem i pewną dozą humoru przeprowadziła nas raz jeszcze przez festiwalowe wydarzenia.



Bilans OFF Plus Camera  jest imponujący: 10 dni, 32 000 widzów, blisko 350 specjalnie na tę okazję przybyłych gości, ponad 100 filmów wyświetlanych w kinach, na dachach, na barce.

Nagrodę zdobyli:

KONKURS GŁÓWNY „Wytyczanie Drogi”
Krakowska Nagroda Filmowa (100 000 USD): „Eastern Boys” – reż. Robin Campillo
Wyróżnienia dla aktorów: Carla Juri za rolę w filmie „Wilgotne miejsca” oraz Marius Kolbenstvedt za rolę w filmie „Blind”

KONKURS POLSKICH FILMÓW FABULARNYCH
Polski Noble Filmowy (100 000 PLN): „Ida” – reż. Paweł Pawlikowski
Specjalne wyróżnienie: „Papusza” – reż. Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze
Nagroda dla najlepszej aktorki (10 000 PLN): Dorota Kolak za rolę w filmie „Chce się żyć”
Nagroda dla najlepszego aktora (10 000 PLN): Mateusz Banasiuk za rolę w filmie „Płynące wieżowce”

Nagroda FIPRESCI: „Blind” – reż. Eskil Vogt
Nagroda jury młodzieżowego: „Viktoria” – reż. Maya Vitkova
Nagroda Publiczności (10 000 PLN): „Wilgotne miejsca” – reż. David Wnendt
Nagroda „Pod Prąd”: Benedict Cumberbatch
Nagroda dla najlepszego producenta (10 000 PLN): Olga Bieniek i Mirosław Piepka za film „Układ zamknięty” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego
Wyróżnienie honorowe: Piotr Kielar za film „Miłość” w reżyserii Filipa Dzierżawskiego

Na koniec bawiłam się na bankiecie, gdzie było tłumnie, gorąco, drinkowo i pysznie. Za oknem krakowski rynek płonął kolorami i dzwiękami pięknej muzyki z koncertu na urodziny 650 UJ.


Powiem wam, że organizacja Festiwalu była perfekcyjna, Wolontariusze niesamowicie mili i kompetentni ( pozdrawiam was gorąco  Dziewczyny i Ciebie Bartek:). Bez nich bym tam zginęła.


Nawet jako blogerka kosmetyczna miałam akcent w stylu beauty, bo jednym ze sponsorów Festiwalu był nasz kochany Inglot i w swoim autobusie malował i upiększał dziewczyny ( pozdrawiam Kasiu:)



Gdy już opadły emocje, niedzielny poranek spędziłam na śniadaniu na Kazimierzu, byłam na Wawelu,  wieczorem wykończona, ale szczęśliwa przyjechałam do domu.

W przyszłym roku pojadę na Off Plus Camera Festiwal, nawet bez Benedicta Cumberbatcha, bo naprawdę warto tam być, to niesamowite wydarzenie dla wszystkich kochających dobre kino i filmy.


Więcej zdjęć z mojej wyprawy znajdziecie na Instagramie, pod tagiem #offplusfestiwal



, , , ,

Lekka sałatka ze szpinakiem i łososiem

Dziś piątek, więc ten prosty przepis na zdrową i pyszną sałatkę z rybą pasuje idealnie. 


Nie pamiętam gdzie jadłam ją pierwszy raz, ale przypomniałam sobie o niej gdy późno wieczorem wpadłam do Przegryź razem z Przyjacióką, obie wściekle głodne, a kuchnia już była zamknięta i miła kelnerka zaproponowała nam tylko sałatki.

Ta była pyszna.

Jest też raczej nisko kaloryczna, więc nadaje się dla tych na diecie.



Przygotuj

garść młodego szpinaku ( umytego)
małe opakownie wędzonego łososia
zielony ogórek ( czyli świeży nie kiszony)
łyżeczka kaparów
natka pietruszki ( do smaku)
żółty ser najlepiej twardy, dojrzewający ja lubię Bursztyn

dressing

oliwa
cytryna
tzw polewa gourmet z figami czyli gęsty ocet balsamiczny ( można użyć zwykłego lub go zredukować)

wszystko wyłóż na talarz, łososia na wierzchu skrop cytryną, na to odrobina sera, polej oliwą i balsamico, dodaj sól i pieprz do smaku


i gotowe
smacznego

mówiłam ,że jest banalnie prosta:)

,

Wydrukuj sobie własny kosmetyk. Serio.

Wow, to jest niesamowite.

Kiedy dziś rano siedząc przed komputerem w piżamie z kubkiem kawy wędrowałam po sieci ( miałam oczywiście pracowć nad materiałem na stronę) trafiłam na informację o dziewczynie, studentce Harwardu, która może zachwiać światowym handlem kosmetykami.

Brzmi niesamowicie, prawda?

Rynek kosmetyków na świecie jest wart ok 55 bilionów dolarów, a ona wymyśliła drukarkę drukującą każdy rodzaj kosmetyków w wybranym przez siebie kolorze, dowolnym kolorze.

Wystarczy pobrać kolor ze zdjęcia np, zdjęcia koleżanki w pomadce, której kolor mi się podoba i ją sobie wydrukować.

Drukarka nazywa się Mink i jest niesamowita, zobaczcie same.








Moim zdaniem to niesamowite i cudowne, choć przyznaję, że nie do końca wiem jak to działa. Czy to się przyjmie? Co na to branża? Postępu nie da się wszak zatrzymać.


Przypomina mi się ta scena z Piątego elementu ( The Fifth Element gdzie sekretarka maulje paznokcie lakierem, wkładając je do pudełeczka, a Milla Jovovich przykłada okulary Chanel do oczu i ma gotowy makijaż. 






Idzie nowe, drogie Panie:)

Co o tym myślicie?
,

Wygraj szczoteczkę Skinvigorate Mary Kay w urodzinowym konkursie:)

Kochani dziś mój blog obchodzi 5-te urodziny

Trudno uwieżyć, że tyle czasu już minęło, a jeden mały blog stał się tak ważną częścią mojego życia i zamienił się w coś, czym zajmuję się na codzień czyli www.pieknoscdnia.pl i w www.beautynews.pl, moje własne miejsce pracy:)


Dziękuję, że jesteście tu ze mną, że zaglądacie, rozmawiacie i że wiele z was mogłam poznać i polubić.


By uczcić te urodziny i ogłoszenie wyników Piękności Roku 2013 , mam dla was konkurs ze świetnymi nagrodami.





Wygraj jedną z trzech szczoteczek do mycia twarzy Mary Kay Skinvigorate.



Szczoteczka do Twarzy Skinvigorate™ jest odpowiednia do codziennego stosowania, dla wszystkich typów skóry, nawet wrażliwej i trądzikowej. Szczoteczka, osiąga ponad 400 obrotów na minutę, dzięki czemu delikatnie masuje skórę i idealnie ją oczyszcza, usuwając zanieczyszczenia i resztki makijażu. Dodatkowo delikatnie złuszcza skórę i niebywale ją odświeża.




Pytanie konkursowe:

Jak dbasz o cerę na co dzień?


Trzeba:

1. Być obserwatorem bloga tu lub do wyboru na Facebooku, Instagramie, Twiterze, Youtube (linki w kolumnie obok:)
2. Zgłosić się w komentarzu
3. Na dowolnym kanale społecznościowym lub blogu  skrobnąć o tym konkursie
4. Wysłać odpowiedz na pytanie konkursowe  na adres konkurs@pieknoscdnia.pl
i już 


Konkurs trwa od 05.05.2014 do 19.05.2014




(Udział jest równoznaczny z akceptowaniem zasad konkursu i zgodą na publikację odpowiedzi w razie wygranej oraz na przesłanie adresu w celu dostarczenia nagrody. )
, , , , ,

Pyszna i łatwa zupa na rozgrzewkę

Długi weekend nie rozpieszczał nas w Warszawie.

Jeden dzień pogody i grill u Siostry, a potem tylko zimno i mokro. 


Co mogłam zrobić w taki dzień na obiad? Rogrzewającą, zdrową, wegetariańską i pyszną zupę.

Po tym jak pokazałam jej zdjęcie na  moim Instagramie ( zapraszam tam, bo dużo się tam dzieje:)

dziewczyny poprosiły o przepis ( pozdrawiam :)



Zupa jest prosta, niedroga i naprawdę pyszna.



składniki dla 4 bardzo głodnych osób z dokładką:


5 czerwonych papryk

1/2 paczki czerwonej soczewicy

2 cebule

2 ząbki czosnku

łyżka czerwonej pasty curry ( ja lubię tą z Marks & Spencer)

puszka pomidorów lub świeże 

1 łyżeczka koncentratu pomidorowego

oliwa


do smaku przyprawy:

kumin, mieszanka przypraw marokańskich, wędzona papryka, odrobina cukru, sól, pieprz


Wstawić wodę na zupę

Umyć papryki i upiec na blasze w piekarniku aż będą miękkie inieco zczernieje im skórka. Oczyścić i obrać ze skórki.

Pokroić cebule i podsmażyć dodać czosnek i pasttę curry. Smażyć do lekkiego zrumienienia cebulki.

Do garnka z gotującą się wodą dodać podsmażoną cebulę z curry i pieczoną, obraną paprykę i soczewicę. Gotować ok 10 min. Dodać pomidory ( do smaku dodaję koncentrat pomidorowy, bo moi lubią wyraziste smaki). 

Teraz dodaję  przyprawy  i gotuję chwilę. 

Gdy zupa przestygnie miksuję ją blenderem i wychodzi pyszny krem.




Podaję z kleksem naturalnego jogurtu.

Smacznego:)

Jakie zupy wy robicie najczęściej?