Copyrights @ Journal 2014 - Designed By Templateism - SEO Plugin by MyBloggerLab

, , , , , , ,

Ulubieńcy kwietnia

Dawno nie było ulubieńców

Czasami, kiedy kolejny raz sięgam po któryś z kosmetyków myślę, że koniecznie muszę go Wam pokazać, polecić, ale potem odkładam go na miejsce w łazience, albo do torebki i zapominam o tym, aż do następnego razu.

Dziś nie zapomniałam, przeleciałam przez dom i wybrałam kilka kosmetyków, które zaraz trafiły do ulubieńców kwietnia.

Oto one, szczerze mówiąc ta lista spokojnie mogłaby być dłuższa, ale spróbowałam  się ograniczyć. Znacie mnie, a jeśli widzieliście moje filmiki, to wiecie, że o kosmetykach mogę gadać bez końca, pewnie jak większość z Was:)

Ulubieńcy:




1. Organique She butter Body Balm Strawberry&Guava. Odżywia, nawilża, wygładza. Zawiera też oleje sojowy, awokado i z pestek winogron. Początkowo twardy, rozgrzany w dłoniach staje się jedwabisty i bosko rozsmarowuje się na skórze. Do wszystkich suchych miejsc, używam go na stopy i pięty, na paznokcie, na zmęczone dłonie, na łydki i gdzie tam coś mi się przesuszy. Pysznie, owocowo pachnie.


2. Anastasia Dipbrow Pomade podbiła moje serce od pierwszego użycia. Przywiozła mi ją Kochana Marta z usom-blog.com. Zobaczycie ją w akcji  w moim poście o brwiach przed i po:)


3. Benefit  The Porefessional Agent Zero Shine. To jest odkrycie roku. Podeszłam do niego niechętnie jak do wynalazku, a okazał się prawdziwym skarbem. Puder, który wyrównuje skórę, ukrywa pory i matuje, a do tego jest niewidoczny i trwały. Szok jaki fajny. Nakładam go własnym pędzlem miejscowo na strefę T. Ten dołączony jest dla mnie za mały.

4. Lakier Bourjois So laque glossy nr 09 Ciel mon vernis z wiosennej kolekcji ma jeden z najpiękniejszych błękitnych kolorów jaki mam. Jasny tak, jakby w bieli rozpuszczono kroelkę niebieskiego. Piękny na ciepłe dni. Trwały, ma fajny pędzelek. Potrzebuje 2-3 warst do pełnewgo krycia.

5. Korektor  Lasting Perfection  Collection 2000 który pewnie znacie, przywiozła mi go Kochana Krzykla z krzyklablog.pl z Londynu. Kryje jak nic, jest trwały, ma dobry kolor i jest tani. Szkoda,że nie ma go u nas.

6. Serum  Clinique all about eyes  z lodowato zimną kólką do masażu. Lekkie, nietłuste, wodniste  cudo ratuje mnie rano, bo walczę z podpuchniętymi oczami. Chwilę masuję skórę pod oczami  i jest lepiej. Można szybko nałożyć na niego makijaż. Zawiera kofeinę, ekstrakt z winogron, pantenol, rozmaryn. Doradzono mi go konsultacjach z  Clinique  w Sephorze.

7.Isadora  Twist-Lip Gloss Stick. Coral Cocktail. Fantastyczna gruba kredka o ślicznym, jasnym kolorze idealnym do wiosennych makijaży. Uniwersalny, wygląda naturalnie na moich ustach, ale pdkręca makijaż i rozwesela twarz. Ma delikatny połysk i się nie klei. Nawilża bo zawiera peptyd kolagenu i kwas hialuronowy.


8. Bath & Body Works Antybakteryjny, malutki żel do rąk. Pachnie cudnie jabłkami , starcza na długo  i zajmuje mało miejsca w torebce. Bardzo prakyczny dla wszystkich lubiących mieć czyste dłonie w trakcie biegania po mieście, podróży itp.

9. Sisley Cellulinow  Intensive  anti-cellulite body care. Delikatny, kremowy balsam, który ma świetny poślizg. Po pierwszym użyciu, kiedy dotknęłam ud i poczułam o ile są gładsze, nie mogłam aż w to uwierzyć. To skłoniło mnie do regularego sięgania po tubkę i widzę dużą popraw, (a mało kto tak nie lubi się smarwać takimi kosmetykami jak ja). Ten nie szczypie, nie grzeje , nie chłodzi. Odżywia i nawilża skórę dzięki zawartości masła Karité, oleju słonecznikowego i rzepakowego. Pachnie czysto, ziołowo. Zawiera ekstrakt z pestek longana i ekstrakt lotosu indyjskiego, miłorzębu oraz kofeinę. Wpływa na regulowanie przepływów lipidów do adypocytów, hamując magazynowanie substancji tłuszczowych, przeciwdziała zastojom płynów w tkankach, hamuje ilościowy i wielkościowy rozrost nowych komórek tłuszczowych. Ogranicza wiotczenie skóry. Dam znać gdy go skończę jak efekty.

10. Lierac Magnificence Serum Rouge. Serum o czerwonym kolorze, płynne, lekkie, nie klejące. Fajnie nawilża, dobrze się wchłania. Pomaga ograniczać łuszczenie się skóry. Przeciwdziała procesom glikacji i oksydacji. Fajnie wygładza skórę. Więcej o linii Magnificence.



Podacie mi waszych ulubieńców? ( spoko, linki mile widziane:)


Zajączek kica do...

Słoneczka moje wielkanocne, dziękuję za wasze zdjęcia, wszystkie były ładne:)

Jestem nieco zdziwiona, że tylko kilka z was skusił taki apetyczny Zajączek, ale może czasy konkursów na blogach tak rozpieściły blogosferę, że bidulek nie miał siły przybicia:)


O adres poproszę Sietku z bloga www.sietku.blogspot.com



Dajcie znać czy robić takie mini szybkie konkursy, czy już się wszystkim znudziły?

Wielkanocne rozdanie:)

W Wielkanoc Zajączek przynosi prezenty. Mój zostawiał dla mnie i mojej siostry pochowane słodycze, zbieranie ich to była przednia zabawa.



W tym duchu świątecznej zabawy mam dla was Zajączka właśnie. Wypełnionego cieniami i błyszczykami. Zabawa trwa od dziś 19.04.14 do 22.04.14



Ten śliczny różowy zajączkowy zestaw marki Pupa Pretty Bunny czeka na osobę której zdjęcie spodoba mi się najbardziej. 






Co trzeba zrobić?

Przysłać mi zdjęcie z wielkanocnym motywem na adres konkurs(at)pieknoscdnia.pl

Jedyny warunek: musi być na nim karteczka z napisam pieknoscdnia.pl 


i trzeba:

1.Być obserwatorem bloga
2. Zgłosić się w komentarzu
3. Na dowolnym kanale społecznościowym skrobnąć o tym konkursie

i już

miłego pstrykania wielkanocnych obrazków:)

Sprzątałam

Napisałam już tego posta wiele, wiele razy. W myślach. Pomiędzy słowami nie nadającymi się do powtarzania publicznie.

W trakcie odkurzania.

Odkurzania moim odkurzaczem Zelmer Syrius 1600, którego nie mogę nazwać osiągnięciem rodzimej myśli technicznej. Szczerze mówiąc, trudno to urządzenie nazwać odkurzaczem.

Ale zacznijmy od początku.

Lubię odkurzać.

Mam swoje wady jako Pani domu, ale odkurzanie zawsze mnie odprężało. Przez ostatnie 10 lat miałam odkurzacz Miele, piękny, złoty , który był moim wiernym przyjacielem i towarzyszył mi w ulubionej czynności gospodarskiej cicho, sprawnie i skutecznie ponad 10 lat. Ale kiedyś się zepsuł i w domu pojawił się on- zielony Zelmer. Miał być tani, cichy, sprawny. Kupił go mąż, co mogę mu wypominać w chwilach słabości.



Pierwszego dnia urwało mu się kółeczko przy szczotce.  Na maksymalnym ciągu odkurza tak jak jego poprzednik na normalnym, no, ale nic to, działamy dalej. Zatyka się byle czym. Odrobina włosów , kawałek pistacji, małe okruszki. Najpierw muszę ręcznie podnosić śmieci, dopiero potem odkurzam, bo inaczej odtykanie go zajmuje mi za dużo czasu i wysiłku.

Zaprojektowany tak, że każde wyjęcie szczotki z rury by zmienić końcówkę, pozostawia mnie czerwoną z wysiłku, maksymalna siła wymagana.  Mogę tak jeszcze długo.

Odkurzając, marzę  o dniu gdy się zepsuje na dobre i będę mogła się go pozbyć. Póki jako tako działa nie wyrzucę, chociaż w  głębi duszy dojrzewam do tej myśli.

Nie cierpię go. Serio. Stoi tu obok biurka, bo usiadłam do tego posta zaraz po odkurzaniu, zmęczona i zła:)

Czy to tylko mój egzemplarz jest taki pechowy?

Co dziwne, mój stary mikser ręczny Zelmer działa bardzo dobrze i to od dawna, więc może to jakiś pechowy odkurzacz?


Jaki sprzęt domowy polecacie, a jaki was zawiódł tak jak ten mnie?

Dajcie znać w przerwie Wielkanocnego sprzątania i gotowania.


,

Brwi przed i po, czyli czemu warto je malować

Przez całe lata nie malowałam brwi, właściwie to lepiej powiedzieć, że maluję je dopiero od kilku lat.

Zawsze myślałam, że nie muszę, bo jestem naturalną brunetką, brwi mam dość ciemne, średnio gęste i widoczne, więc cały impet zawsze szedł w makijaż oczu. Ach te grzechy młodości.

A przecież to brwi są ramą dla oczu, a dla okularnicy ich wygląd bywa kluczowy. Widać je czy nie? Wierzcie mi różnica jest kolosalna.

Z wiekiem, gdy rysy się osuwają w stronę kolan, a kolory bledną, to wyrazisty ( ale nie przerysowany) kolor i kształt brwi zrobi więcej dobrego niż botoks na czole czy lifting.

Bo przy pomocy makijażu uzyskamy efekt uniesienia i odmłodzenia w kilka minut i bezboleśnie.

Wszystko o makijażu brwi znajdziecie w poście o brwiach, a dzisiaj tylko pokażę wam jak bardzo widać różnicę przed i po.

Wczoraj szykowałam się do wieczornego wyjścia na wieczór z blogerkami i Cointreau i kiedy malowałam się, a właściwe malowałam już brwi spojrzałam uważnie w lusterko i zobaczyłam taki obrazek ( uwaga na drastyczne sceny: siwe włosy i nieumalowane usta:)





Brwi mam chwilę przed regulacją, ale tu chciałam wam mimo to pokazać, jak wiele traci twarz zwłaszcza dojrzała z takimi gołymi, nie zrobionymi  brwiami. Straszne, prawda?


I chociaż idealne umalowanie brwi jest trudne, bo łatwo je przerysować lub zrobić niesymetrycznie, to ćwiczę i się nie poddaję, bo różnica jest bardzo duża.


Tu  używałam cudownego kosmetyku prosto z USA dzięki Kochanej Marcie z usom-blog.com To kremowy kosmetyk Anastasia, marki specjalizującej się w kosmetykach do stylizacji i makijażu brwi właśnie.



Jest niesamowity, trwały do bólu , napigmentowany, bardzo wydajny. Świetnie się nakłada.

Wytrzymuje od rana do nocy i nie ściera się . Mój to Dipbrow w kolorze Dark Brown i żel  Clear Brow Gel ze średnią szczoteczką.


Zdradzę wam ,że będzie dostępny w Polsce:)


A wy malujecie brwi? 


, , , ,

Jak smuga światła. Dior Diorskin Nude Shimmer

Uwielbiam wszystko co się świeci. Z wiekiem tak mi się zrobiło, bo kiedyś matowiłam, ewentualnie pozwalałam sobie na grzeczną satynę. A teraz nic, tylko cały ten blask.



Nic dziwnego, że w niesamowicie udanej letniej kolekcji Diora Transatlantique ( którą możecie zobaczyć na www.pieknoscdnia.pl) upatrzyłam sobie właśnie jego.






Puder Diorskin Nude Shimmer ma dawać efekt nagiej skóry zanurzonej w słonecznym blasku. Twarz, dekolt, ramiona, wszystko co chcecie można pokryć tym słonecznym blaskiem.




Wygląda pięknie. Solidne opakowanie, wytłaczany wzór jak wyszyty na jedwabiu. Dołączony mały pędzelek kabuki. Nie osypuje się, nie pyli.


Jest miękki i jedwabisty, bardzo drobno zmielony, zdaje się być wilgotny w dotyku. Pięknie pracuje na skórze i świeci jak światło latarni morskiej w czarną noc. Prawdziwa smuga złotego blasku.

Ma delikatne, niewyczuwalne dotykiem, więc niedrapiące drobinki, jest ich sporo, ale to nie wyzywający brokat, są subtelniejsze, zanużone w idealnie beżowo-złotym pigmencie wtapiają się w skórę. Kolor jest wyrazisty.



Nakładam go na kości policzkowe, w wewnętrzny kącik oka, na powiekę, nawet na środek ust, na szminkę. Kosmetyczny kameleon.



Próbowałam złapać go jak lśni na policzku na dworze, zobaczcie same.




Nie jest nachalny, na mojej skórze nie oślepia nałożony strategicznie, nie po całej twarzy. Myślę,że latem omiotę nim, dużym pędzlem dekolt ramiona i łydki. Pięknie zagra na opalonej skórze.

Dobrze się trzyma. Jest bardzo wydajny.


Cudo, prawda?

Macie swoje ulubione pudry rozświetlające?


, , , ,

Mój pierwszy raz. W SPA.

Nigdy nie byłam w SPA.

Właściwie to byłam po raz pierwszy i o tym wam dziś opowiem.

Z okazji wprowadzenia nowej linni, marka Timotei zaprosiła dziennikarzy na konferencję z pakietem rozpieszczającym i to akurat w pierwszy dzień wiosny.  

W tym gronie znalazłam się też ja, szczęśliwa jak skowronek, podekscytowana i ciut zestrachana, no bo przecież nigdy nie byłam w spa. Co tam robią z człowiekiem?

Spa Niagara jest w pięknym, futurystycznym hotelu Narvil, położonym w lesie na skarpie,  nad malowniczą i zaskakująco dużą rzeka Narew. 



Konferencja odbyła się szybko i bez przydługiego nudzenia o budowie skóry ( co jest nagminne), bez ciągnących się jak flaki z olejem wywodów ekspertów. Było konkretnie i ciekawie. Całość w sali z widokiem na drzewa, nowe  szampony Timotei z olejkami krążyły z rąk do rąk, pachną ładnie, cena rozsądna.








Po prezentacji pora na rozpieszczanie czyli  zabiegi.



Trafił mi sie masaż ciala i tu zaczynają sie schody emocjonalne. 

Od kiedy jestem delikatnie mówiąc dość zaokrąglona po całości sylwetki:), jak wiekszosc grubasków nie lubię odsłaniać ciała, a przed obcą osobą to juz w ogóle. Ale raz kozie śmierć, zestresowana do bólu maturą syna postanawiam, a niech tam już mnie wymasują, byle tylko trafiła mi się masażystka, a nie facet.



W czysciutkiej szatni ładuje ciuchy do szafki, muzyczka gra, wszystko pachnie, opatulam sie dokładnie szlafrokiem i w koszmarnych papierowych stringach i klapkach przemykam do halu gdzie juz czeka na mnie miło uśmiechnięta pani, szczuplutka i niewysoka. Jak takie chucherko mnie wymasuje?




Wymasowała cudnie, olejkami, których zapach wycisza i relaksuje, no wszak wybrałam  masaż relaksujący. 

(Dla tych którzy nie byli na masażu, a chieliby  parę detali:)

Nie ma się czego wstydzić, ciało jest okryte ręcznikiem, stół do masażu wygodny i stabilny. Pomieszczenie przytulne, muzyka, zapach, światło wszystko sprzyja relaksowi. W trakcie masażu masażystka po kolei odkrywa masowane obszary, wszystko pod kontrolą. Przy masażu stóp prawie się rozkleiłam, takie to relaksujące. 100 % przyjemności.

Odleciałam, było cudownie, spięte ramiona, bolący kark, wszystko znika, a niech tam maturzysta zda, niech wszystko idzie codziennym torem, ja miałam pół godziny przerwy w zamartwianiu się i stresie.  Na focie ten rozmarzony wyraz twarzy na dowód ( sorry za ulizane włosy:)





Bardzo wam taki zabieg polecam. Lekko nieprzytomna, wyciszona, poczłapałam odpocząć po zabiegu, pogadać. Potem spacer , dzień był taki ciepły. 

Teraz wiem już, że lubię masaże, spa to coś dla mnie, chętnie się gdzieś wybiorę. A krępować się nie ma czego, serio:)





Jak widać nie ma się czego bać, nie musisz być młodą, szczupłą gazelą by iść na masaż, basen zumbę czy inne przyjemne i pożyteczne rzeczy. Ograniczenia i obawy są głównie w naszych głowach, warto robić nowe rzeczy, bo a nuż je polubisz?


Jakie spa lubicie, co polecacie?
,

Konkurs. Wygraj bransoletki Mokobelle

Kochani dziś będzie szybciutko, ponieważ jutro przyjeżdżają moi rodzice, więc same rozumiecie, że latam i sprzątam:)


Na szybko podam wam info o konkursie z cudnymi nagrodami.





Do wygrania 3 zestawy po dwie piękne bransoletki z Mokobelle, kolory jak na zdjęciu powyżej, niebieska z lapis lazuli i złota pozłacana. Prawda, że śliczne?:)


Wszystkie szczegóły na www.pieknoscdnia.pl  KLIK

Zapraszam:)