Copyrights @ Journal 2014 - Designed By Templateism - SEO Plugin by MyBloggerLab

Tydzień opanowały...

Piękna niedziela nam się trafiła na koniec września. Oby jak najdłużej jesień była dla nas tak łaskawa. Wypoczywam po wyprawie rowerowej i słucham piosenek z filmu Monsunowe wesele. W ich rytm zaproszę was na przegląd tygodnia.

Posłuchajcie i poczytajcie:)



Na pierwszy ogień kolekcja Marylin Monroe dla MAC, wiem, że wiele z was na nią czeka.
Ja najbardziej polubiłam szminkę Deeply adored. Zobaczcie, że w opakowaniu jest słodka fotka jak ślad po pocałunku. Ładny detal.



Resztę swatchy znajdziecie dalej

Moje wrażenia z wizyty w sklepie Bath & Body Works. Świetnie się bawiłam. Grono blogerek biegających po sklepie i z ogniem w oczach próbujących, wąchających kosmetyki to było coś:)
Poznałam wiele dziewczyn, których blogi regularnie odwiedzam. Pozdrawiam was kochane:)

A co sobie wybrałam zobaczycie tutaj   :)

Teraz coś pysznego. Przepis na zupę z dyni. Takie są piękne dynie na targu, warto ją ugotować


Tu jest przepis


Kolej na niesamowitą kobietę, której kariera powala z nóg to Carine Roitfeld dla MAC


Co myślę o tych cieniach? Czytaj dalej


Jesienne ozdoby z Tchibo to nielicha pokusa. Podoba mi się ten dyniowy lampion. zawsze wejdę do ich sklepów i śledzę kolejne oferty. A do tego pyszne ciasto i kawka. To są udane zakupy. Czy u was też mają ich salony?





Co myślicie o tych publikacjach. Fajne czy nudne? :)


Moja MM

Na szybko kilka słów, od rana zrobiłam zdjęcia kosmetyków z kolekcji Monroe dla Mac.
Jeśli ktoś jest ich ciekawy to zapraszam. Pokochałam szminkę, jest przepiękna.



Do tego kilka słów o kosmetykach, których używała sama MM

Co myślicie o tej kolekcji?

Czytaj dalej

Glinka Ghassoul, czyli jak przestraszyć mężczyznę

Pod  koniec wakacji wpadłam na weekend do mamy. W ogrodzie pełnia kwiatów, w foli słodkie pomidorki , a w krzakach zatrzęsienie pająków (brrr). Wypoczywaliśmy rozpieszczani kulinarnie i rozrywkowo ( przegrałam w scrabble, ale wygrałam w pokera:)

Jak zwykle zrobiłyśmy sobie z mamą babski wieczorek maseczkowy. Tym razem przywiozłam kosmetyk, do którego podchodziłam jak do jeża, czyli ostrożnie. Samej nie chciało  mi się bawić w rozrabianie proszku, z kimś zawsze jednak weselej. A naprawdę było warto.

Ten proszek zamknięty w słoiczku to cudeńko z Organique. To glinka  Ghassoul , która pochodzi z jedynych znanych na świecie złóż, położonych w Maroku. Ze względu na swoje wyjątkowe i uniwersalne właściwości, jest używana przez najlepsze centra SPA&Wellness na całym świecie.

Bogata w krzemionkę i cenne pierwiastki pielęgnuje i wzmacnia skórę. Po wymieszaniu z wodą ulega dyspersji i przybiera postać błota, posiadającego właściwości myjące i oczyszczające. Delikatnie się pieni.  Przeprowadzone przez niezależne laboratoria badania potwierdziły jej właściwości: redukcję suchości i łuszczenia się skóry, oczyszczenie, wygładzenie i znaczną poprawę elastyczności.

. Wykorzystuje się ją przy tak wielu profesjonalnych zabiegach, iż właściwie trudno przecenić jej wpływ na nasz organizm, szczególnie w odniesieniu do niezliczonych zabiegów SPA.



Zrobienie maseczki jest wbrew pozorom łatwe. Potrzebna jest miseczka, coś do mieszania, odrobina oliwy lub ulubionego olejku do twarzy.




Powstaje takie miłe w dotyku błotko



Dobrze się nakłada , lepiej nie nakładać za grubej warstwy, bo będzie za długo schła. Lepiej nie dopuszczać też do zupełnego wyschnięcia, zwłaszcza przy wrażliwej cerze, bo może lekko piec i zaczerwienić skórę. Trzeba to wypośrodkować kierując się instrukcją z opakowania.

 Po nałożeniu maseczki, można przestraszyć swoim wyglądem dowolnego osobnika płci męskiej, więc lepiej trzymać się od nich z daleka:)


Przy zmywaniu może narobić bałaganu, ale warto. Pięknie oczyszcza skórę, lekko ściąga, ujędrnia, wygładza i rozświetla. Pory są jakby mniejsze. Rewelacja. Widać różnicę już po jednym razie.

cena słoiczek - 200ml. - 23,90zł.

Kosmetyczny tydzień

Czy u was też jest tak zimno w domach. Siedzę i piszę te słowa otulona szalem , a gorąca herbata paruje na biurku. Ale nic to, dobrze ,że za oknem słoneczny dzień, a jesień dopiero się rozkręca. Dziś niedziela pora więc na przegląd tygodnia.

Revlon wypuścił nowy podkład, tym razem ma formę musu. Bardzo sympatyczny kosmetyk, chociaż nie kryje tak jak Colorstay.

Czytaj dalej



Nie umiem się oprzeć nowym szminkom, a tym bardziej pięknotkom z Chanel





Carine Roitfeld dla Mac już widziałam, teraz czekam na kolekcję Marylin Monroe






Co myślicie o kosmetykach do makijaż marki własnej w Douglasie? Sephora ma dobre produkty i bardzo szeroki asortyment, czy Douglas skusi nas?





Mój szaraczek, czyli nowy eyeliner Max Factora w akcji. Ładny?




A jaki był wasz kosmetyczny  tydzien?



Nowy eyeliner. Połyskliwy antracyt

Pisałam już kiedyś, że prawie zawsze w moim makijażu pojawia się kreska. Zrobiona eyelinerem, kredką, albo chociaż cieniem do powiek, być musi, bez niej czuję się nieumalowana. Dlatego chętnie sprawdzam wszystkie eyelinerowe nowości. Do listy ulubieńców dodałam nowy eyeliner Maxa Factora.

Max Factor Colour X-Pert Waterproof Eyeliner to wodoodporny eyeliner o formule z przyśpieszonym wysychaniem i zwiększoną odpornością na ścieranie.

Dostępny jest w czterech odcieniach o mocnym pigmencie, gwarantującym intensywny, trwały efekt. Aplikator  został zaprojektowany tak, aby ułatwić korzystanie z produktu i zapewnić pełną wygodę aplikacji.

Kolory:


01 Deep Black

02 Metallic Anthracite

03 Metallic Lilac

04 Metallic Turquoise



Mam dużo czarnych eyelinerów,  wśród nich mam ulubieńców, których już nie zamienię na nic innego. Ale wciąż  szukam eyelinerów w innych kolorach.

Ten Max Factor Colour X-Pert Waterproof Eyeliner to kolorystyczna niespodzianka. To nr 02 Metallic Anthracite.

Antracyt to odmiana węgla kamiennego, czarny z szarym połyskiem, metalicznymi drobinkami odbijającymi światło. I taki jest ten eyeliner. Niby czarny, ale nie do końca. Lśniący drobinkami szarymi i niebieskimi, ma piękny połysk. Taki kolor sprawdza się na powiece, która traci już gładkość, lub gdy ktoś ma niewprawną jeszcze rękę w malowaniu kresek.



Eyeliner jest solidnie napigmentowany, spokojnie robi piękne kreski po jednym pociągnięciu po powiece, wydają się mokre i pełne tuszu, ale wysychają szybko. Nie xerowały mi śladów na powiece.
Trzyma się cały dzień i zachowuje intensywny kolor.
Podobają mi się te niebieskie i szare  iskierki, gdy pada na niego światło.



Zrobiłam sobie takiego dziennego szaraczka i ten eyeliner ładnie w nim zagrał.

Przepraszam za zdjęcie, było  zrobione na szybko przed wyjściem rano, ale widać jak kolory eyelinera graja ze światłem. Do tego  szare cienie Diora  z kolekcji Garden Party

Cena 31,99 z

Co to za kamyk

Mydło wszystko umyje nawet uszy i szyję, mydło, mydło pachnące jak kwiatki na łące, tak to chyba szło, ach co to była za  piosenka z  radosnych lat dzieciństwa.:) Uroki mydlanych zabaw wyśpiewywały Fasolki.

Mydło rzecz absolutnie niezbędna w każdym domu. Ja mam hyzia na tle mycia rak i pachnące mydlane kostki zajmują sporo miejsca w mojej łazienkowej szafce. Zapach mydła dla dzieci przypomina mi zawsze wakacje u babci i szorowanie nad  emaliowaną miską  z wodą, stojacą na taborecie w kuchni, bardzo retro klimaty w dużym, drewnianym domu moich dziadków, stojącym  w ogrodzie pełnym wiśniowych drzewek.

Jest na rynku wiele rodzajów mydeł, półki w sklepach zapełniają pięknie opakowane kostki wielu marek. A do tego są jeszcze mydła w płynie. Nie przepadam za nimi, bo mydła w płynie mogą wysuszać skórę dłoni, zwłaszcza u dzieci. Chociaż dozowanie za pomocą pompki kusi wygodą i brakiem bałaganu na umywalce. Ja  jednak wolę tradycyjne mydła w kostce.

Bardzo ciekawe mydełko ma w swojej ofercie marka, która zdobyła mnie swoim maslem do ciała , czyli Organique.




Aleppo: mydło oliwne (5-8%) działanie odkażające + działanie przeciwzapalne + nawilżenie.

Wytwarzane tradycyjnie i niezmiennie od 2000 lat w Syrii, w miejscowości Aleppo, z mieszanki oleju z oliwek i oleju laurowego (z wawrzynu). To niezwykłe, naznaczone oryginalną pieczęcią mydło, jest całkowicie naturalne, nie zawiera kompozycji zapachowych, barwników, konserwantów, ani żadnych składników pochodzenia zwierzęcego. Posiada właściwości myjące, nawilżające i zmiękczające. Działa również również antyalergicznie, przeciwzapalnie i odkażająco. Dodany do mydła olej z wawrzynu posiada nieocenione właściwości lecznicze.





Dzięki połączeniu dwóch niezwykłych olejów, cudownie myje i pielęgnuje skórę. Olej oliwny wygładza skórę i przyspiesza regenerację, zaś olej z wawrzynu  (olej laurowy) posiada nieocenione właściwości lecznicze.Produkt idealny dla higieny osobistej (twarz, ciało, włosy), dla każdego rodzaju skóry, przede wszystkim suchej i delikatnej (również skóry małych dzieci). Jest zalecane od lat przez dermatologów przy łuszczycy, łupieżu, egzemach i alergiach. Doskonałe również do prania delikatnych tkanin i ubranek dziecięcych.



olej z wawrzynu (olej laurowy)
Znany od stuleci olej z liści wawrzynu szlachetnego o ciemnozielonej barwie i intensywnym zapachu. W temperaturze pokojowej ma stałą konsystencję. Olej laurowy znany jest głównie ze swoich właściwości przeciwtrądzikowych, jest pomocny w leczeniu trądziku i stanów zapalnych skóry - działa oczyszczająco, ściągająco, bakteriobójczo i bakteriostatycznie. Zwarty w oleju chlorofil wspomaga gojenie raz i łagodzi objawy łuszczycy, pielęgnuje włosy i paznokcie.



To nie są grzeczne, gładkie , białe mydełka. Solidne kostki, bure, jak papier pakowy, pachną dziwnie. Trochę ziołami, trochę jak mokra ziemia lub glinka.

Myje fantastyczne, skóra jest po nim gładka, nie ma efektu wysuszenia i ściągnięcia jak po zwykłym mydełku. Nie sięgam od razu po krem do rąk, po każdym myciu jak zwykle mi się to zdarza

Z każdym myciem mydełko wygląda brzydziej, jak nieładny kamyk, ale warto przymknąć na to oko, bo jego właściwości pielęgnacyjne wszystko wynagradzają. Starcza na długo, tylko ciut bałagani na umywalce.

  Warto je wypróbować.



Mój kosmetyczny początek września...

Pierwszy tydzień września właśnie się kończy. Piątek w Warszawie zimny i wietrzny, to bardziej już jesień niż jeszcze lato. Wrześniowe klimaty, szkoła, praca, potrzebne zakupy, cały ten młyn rozkręcony na maksa. Czy też jesteście takie zagonione?

Dziś pokażę wam przegląd tygodnia, co się działo, co pokazywałam.

Srebrny lakier z Avonu bardzo mi się spodobał


czytaj dalej


Ostatnie odkrycie do ciała dla leniuchów





Dior proponuje dżunglę




Podkład jak kultowy rozświetlacz?





Niebiesko mi z Essie



czytaj dalej


A jak wam mija początek września?

Lakierowe dylematy. Duże kontra małe

Zwykle najbardziej lubię, gdy moje ulubione kosmetyki są dostępne w jak największych pojemnościach.

Wiadomo, że wtedy starczą na dłużej i zakup wychodzi taniej.

 Jest tylko jeden wyjątek od tej zasady - mini lakiery do paznokci.

Moja koleżanka, szczęśliwa posiadaczka pięknych dłoni prawdziwej  damy i nienagannych paznokci, na widok ładnego lakieru do paznokci w buteleczce o normalnej pojemności wzdycha z niechęcią: czemu on jest tak duży.

I rzeczywiście jak wiele z was, mam sporą kolekcję lakierów w ulubionych kolorach, czasami  mi zasychają lub gęstnieją , bo nie sposób zużyć takich pojemności. Aż się serce ściska na takie marnotrawstwo, prawda?

Dlatego lubię mini lakiery, małe flakoniki z ulubionych marek. Mogę wtedy pozwolić sobie na kolorystyczne eksperymenty, nie mając wyrzutów sumienia, że jadowicie różowy lakier użyty latem, zaschnie zapomniany.

Mini lakiery pozwalają też wypróbować markę  i rodzaj lakieru przed zakupem dużej pojemności.

Po za tym zajmują mało miejsca w kosmetyczce, więc są idealnym towarzyszem urlopów i weekendowych wypadów.

W swojej ofercie ma je wiele  marek, ale ja  bardzo lubię te z :




Orly  Purple crush różowo-fioletowy, żółty Lemonade, jadowity róż Hottie, pomarańcza  Holla, truskawkowo-śmietankowy  PixyStix, mleczno-morski Green with envy


Vipera  Bambini nr 24 pomarańczowy , 44  blady niebieski ,46 miętowy, 38 wrzosowy


Max Factor Max  Effect Mini beżowo-kakawy nr 26 Capuccino, nr 38 fioletowy  Purple Haze


Yves Rocher porzeczkowo czerwony nr 31 Rouge groseille, ciemno -turkusowy nr 31 Vert canard



Art deco nr 412



Sephora jadowita zieleń lime coctail.( To ich standardowa wielkość)




A co wy sądzicie o takich miniaturkach? Lubicie je?